2015/06/21

MOJE ŻYCIE W OBRAZKACH #21


Małe radości z dwóch ostatnich tygodni, bo życie przecież z takich małych radości się składa. Szukam, zbieram żeby później przeglądając je móc powiedzieć, że jest fajnie, że przecież tyle tego dobrego było.

1.Kochaj swoje życie. Kochaj, bo drugiego nie będzie. I nic dwa razy się nie zdarzy. Każda niewykorzystana szansa przepada, być może na rzecz innej, ale tego do końca nigdy wiedzieć nie będziemy.
2.Kwiaty, tak bardzo cieszą oko. Za to kocham wiosnę i lato. Ode mnie dla mnie. 
3.Najbliższe dni będą w kolorze blue. Taka zachcianka. Ostatnimi tygodniami królowała czerwień więc czas na zmiany. W ogóle hybryda to chyba będzie moje kosmetyczne odkrycie roku. Boszszsz, co to za wygoda. Koniec ze zmatowiałym lakierem, koniec z odpryskiem w najmniej oczekiwanym momencie, koniec z trudnościami w zmywaniu i przebarwionymi palcami. Nastała nowa jakość.
4.Cieszmy się póki jeszcze są. Sezon na nie trwa zdecydowanie za krótko.


1.A smakują pod każdą postacią. Zjadane ot tak po prostu, w cieście, w koktajlu, w sałatkach. Uwielbiam!
2.Jak małe radości, to małe radości. Bo mała rzecz, a cieszy. Adrienne, moja ulubienica.
3.Kawa i muzyka, czasem już nic więcej nie trzeba. 
4.O koktajlu już było, prawda? :)


1.Herbata też jest dobra, zwłaszcza latem na balkonie.
2.Czasem tak niewiele trzeba by się uśmiechać, prawda?
3.Jeden poranny makijaż. Można się obyć, ale skoro nie trzeba ;)
4.Takie wieczory bardzo lubię. Nic nie muszę, wszystko mogę. 


Tydzień w podróży. Szósta rano lotnisko Gdańsk, nie pytajcie, o której wstałam...


Cel mojej podróży i Wroclove w pełnej krasie. Miasto, które przejęło palmę pierwszeństwa na mojej mapie ulubionych polskich miast. Za różnorodność, za pozytywną energię, za te milion pięćset lokali wszędzie, za te drobiazgi architektoniczne, które robią tak niesamowicie pozytywny klimat. 


Miałam tylko dwa dni i to dwa dni okraszone obowiązkami służbowymi więc zdążyłam co najwyżej wszędzie zajrzeć tylko przez dziurkę od klucza, ale nie poczuć tak naprawdę. Wrócę. Tym bardziej wrócę, że Ryanair wznowił bezpośrednie loty na trasie Gdańsk - Wrocław - Gdańsk.


Noclegowo bardzo polecam Puro Hotel. Jeśli zwracacie uwagę na drobiazgi i lubicie inność, będziecie zachwyceni. Ta przeszklona łazienka, podświetlona podłoga, zautomatyzowany check in i check out, i jeszcze kilka pomniejszych. Polecam sprawdzić ;)


Człowiek jeść musi; wrocławska Charlotte, Pod papugami, Mechanika organika, Mleczarnia i kilka innych, do których zdążyłam chociaż nos wsadzić lub szklankę wody wypić.


Moja kolekcja wrocławskich krasnali. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko, że miałam przecież niecałe dwa dni. Ale jak napisałam, ja tam wrócę i będę szukać dalej. Ile ich jeszcze mam do odszukania? Ponad setkę podobno.


1.Lotnisko we Wrocławiu otworzyło mi niejako sezon zakupowo - wyprzedażowy. Jak zobaczyłam z daleka markę Rituals to pewne już było, że na pusto nie wyjdę. Mimo lotu przesiadkowego w Modlinie, zakup traktowany jest jako zakup w ramach jednego lotu więc spokojnie można było przejść osobistą w Modlinie.
2.Później był Risk Made In Warsaw i moja pierwsza długa spódnica. Miałam sporo obaw czy nie będę w niej wyglądała jakoś bardzo ciężko bo do najwyższych to ja nie należę, ale napisaliście mi tyle miłych słów na Instagramie, że mogę spokojnie ruszać w miasto.
3.Było jeszcze Massimo Dutti gdzie kupiłam spodnie i tym samym udało mi się skomponować idealny, niebieski, damski garnitur. Business look w pełnej krasie będzie.
4.A że nie tylko pracą człowiek żyje to i trampki przyszły.


GoldenLine prowadzi bardzo fajną akcję "otoczenie ma znaczenie". Chodzi o to, że nasze miejsce pracy ma znaczenie, bo wpływa na nas, bo inspiruje. I tak zaczęłam sobie zbierać fotki miejsc, w których zdarza mi się pracować. Kolejno, lobby Puro Hotel Wrocław czekając na pokój, lotnisko Modlin czekając na lot, i tutaj tak, tak, ten hamak to też było moje miejsce pracy. I na balkonie nawet. A jak ktoś z Was ma ochotę pokazać w jakim otoczeniu pracuje, co go inspiruje, to zachęcam do wrzucania fotek z #otoczeniemaznaczenie i oznaczeniem @goldenline. Inspirujmy się!


A jak już o miejscu pracy mowa, to tutaj spędziłam służbowy poniedziałek i wtorek. Tak to można pracować, co nie? ;) Miejscowość Pomlewo i ośrodek Kozi Gród.


Nie wszyscy jednak pracować muszą, wszak mają swoją służbę, która zadba żeby dobrobyt trwał.


Była też kolejny raz polecana przeze mnie AnimaCafe, na Św. Ducha w Gdańsku i pyszny koktajl, był pieczony patat faszerowany kozim serem w Malice w Gdyni, chłodnik w Tawernie Dominikańskiej w Gdańsku (tak, tak, to ta po "Kuchennych rewolucjach") oraz samodzielne robiona zielona sałatka weekendowa.


Gdynia & Gdańsk, trudna miłość, ale przecież razem tworzą coś pięknego i tak różnorodnego.

Kasia