2018/03/18

LIZBONA - RELACJA SUBIEKTYWNA PLUS ZDJĘCIA


Lizbona to kolejna bardzo spontaniczna i nieplanowana podróż. Po prostu, jak już wam kiedyś wspominałam, regularnie sprawdzam sobie ceny różnych połączeń lotniczych i jeżeli wpadnie mi w oko jakiś kierunek w dobrej cenie to wtedy już wszystko dzieje się bardzo szybko. Tak też było i tym razem.


TO SIĘ WSZYSTKO ZAWSZE ZACZYNA OD BILETÓW LOTNICZYCH

Na stronie www.wizzair.com znalazłam połączenie Gdańsk - Lizbona - Gdańsk w cenie około 300 zł/osoba, na miesiąc marzec. Szybka kalkulacja; cena całkiem atrakcyjna, lot sobota - wtorek co pozwoli nam zorganizować się zawodowo i wygospodarować czas i jednocześnie odpowiednia ilość czasu na miejscu żeby już coś zobaczyć. Biorę.

Pamiętajcie, co ważne, że my co do zasady latamy na bagażu podręcznym. Nie ponoszę więc żadnych dodatkowych kosztów przy zakupie biletów. Nie wykupuję również pierwszeństwa wejścia na pokład bo nie mam takiej potrzeby, czy też nie korzystam z opcji wyboru miejsc na pokładzie. Zdaję się na system, nawet jeżeli posadzi nas w dwóch różnych częściach samolotu to spokojnie te 4 godziny bez siebie wytrzymamy ;) O dziwo każdorazowo sadza nas jednak obok siebie, ale dostajemy po prostu miejsce środkowe i zewnętrzne.

NIE SPAĆ, ZWIEDZAĆ


Na urlopie nie ma spania, na urlopie się zwiedza. No ale mimo wszystko jednak lubię jak moja baza noclegowa jest czysta, schludna, w dobrym położeniu. Ale o noclegu opowiem wam przy okazji któregoś kolejnego posta. Zaznaczę tylko, że tym razem korzystaliśmy z oferty znalezionej na airbnb. O dziwo, mimo, że sama zawodowo wystawiam moje oferty mieszkań na tym serwisie, dotychczas korzystałam każdorazowo z booking.com i oferty hotelowej. Tym razem było jednak inaczej.

CO MOŻNA ROBIĆ W LIZBONIE


Wszystko. I w tym wszystkim polecam koniecznie znaleźć czas na pogubienie się w uliczkach miasta. Dzień, w którym nie mieliśmy żadnych planów uważam za najlepszy czas. Wtedy to akurat poszliśmy spacerem do Alfamy, która jest najstarszą dzielnicą Lizbony, i która urzekła mnie najmocniej. To był absolutnie fantastyczny czas. 






I koniecznie lampka Porto w jakiejś maleńkim, uroczym lokalu. Ja uwielbiam te na dwa, trzy stoliki, które prowadzi najczęściej sam właściciel. Z doświadczenia, w tego typu lokalach możemy najwięcej dowiedzieć się o okolicy, produktach i po prostu porozmawiać. Zupełnie inny klimat niż w dużych, kilkunasto stolikowych lokalach. 


Lizbona w ogóle cudownie wykorzystuje swoje położenie i umożliwia podziwianie miasta z wielu punktów widokowych. Co krok natykaliśmy się na punkty, z których mogliśmy podziwiać dachy miasta i łapaliśmy się na zdziwieniu, że jak to możliwe, że jesteśmy z tej strony miasta skoro szliśmy w zupełnie przeciwnym kierunku.








Belem to niestety część miasta, którą udało nam się zobaczyć ledwo w przelocie. Niestety, przy tak krótkich pobytach nie ma szans zobaczyć wszystkiego. Bardzo polecam aby od razu podróżować z takim założeniem, pozwoli to na uniknięcie wielu rozczarowań. Pierwszy raz w danym miejscu niech  pozwoli nam po prostu poczuć miasto na tyle, żeby wiedzieć czy będziemy chcieli tu wrócić, i przy kolejnych pobytach poznawać je bardziej i bardziej.



Wieża Belem to symbol Lizbony i jeden z obiektów z listy UNESCO. Ma ona swój początek w 1515 roku. Natomiast cała dzielnica pełna jest narodowych zabytków i obiektów kulturalnych.



Cienkie, ceramiczne płytki tzw. azulejo to symbol Lizbony. Nie będę ukrywać, oczarowały mnie. Całe budynki kryte azulejo wyglądają po prostu niesamowicie.


Warto też zobaczyć Lizbonę nocą, z któregoś z punktów widokowych. Zupełnie inna perspektywa. My skorzystaliśmy chyba z jednej z najpopularniejszych wind w Lizbonie, windy Santa Justa w dzielnicy Baixa.
O jej popularności niech świadczą kolejki, które ustawiają się do wjazdu. Nie liczcie więc, że uda się wam skorzystać od razu po podejściu, z pewnością, w zależności od terminu wizyty, krócej lub dłużej będzie trzeba poczekać. Koszt to około 5 euro.




Przy tej okazji odeślę was do wpisu zewnętrznego na temat komunikacji miejskiej w Lizbonie i zasad zakupu biletów - LINK Nie podejmuję się wyjaśniania ponieważ przy tak krótkim pobycie nie udało mi się zgłębić wszelkich niuansów. 
My sami zaraz po przylocie kupiliśmy na stacji metra przy lotnisku kartę Viva Viagem, którą każdorazowo doładowywaliśmy na potrzebne przejazdy (zarówno metrem jak i pociągiem).


Na pewno nie można pominąć również tego jak wyglądają lizbońskie ulice, a dokładnie ich podłoże. Kostka brukowa, jej wzór to prawdziwe dzieła sztuki tzw. Carcada portuguesa.
Nie jest to może praktyczne rozwiązanie jeżeli mamy mówić o chodzeniu w szpilkach, ale w tym przypadku mnie to nie dotyczyło. Górą były zaś wrażenia wizualne. Tak wydawałoby się banalny element architektury miasta, który jednocześnie nadaje mu charakteru.


Jedzenie. Lizbona to nie jest może raj dla wegetarian, a zwłaszcza wegetarian, których dieta nie uwzględnia również ryb i owoców morza, ale coś tam się jednak znalazło. Przede wszystkim na słodko. Najczęściej polecanym mi przysmakiem było Pastel de Nata czyli babeczki budyniowe na cieście francuskim. Dla mnie coś absolutnie pysznego. Nie przyznam się publicznie ile ich zjadłam przez te trzy dni.


I jak już przy jedzeniu jesteśmy. Miejsce, które okazało się, że mamy po sąsiedzku do naszego wynajmowanego mieszkania - Time Out Market. Świetny koncept gdzie pod jednym dachem znajduje się mnóstwo różnego rodzaju restauracji, z ogromną ilością miejsca i wielkimi, wspólnymi stołami. Najbardziej urzekł mnie klimat tego miejsca wieczorem gdy gwar i ilość ludzi była niesamowita. Samo to, że w jednym miejscu skupione są różne lokale pozwoliło nam aby każde z nas, mimo tego, że jadamy zupełnie co innego, mogło znaleźć coś dla siebie i mogliśmy zjeść przy jednym stole. Bo przy tak skrajnie różnych dietach czasem dochodzi do sytuacji, że najpierw idziemy gdzieś gdzie zjem ja, a później gdzieś gdzie zje P. Tutaj ten problem mieliśmy z głowy.


Czy polecam Lizobnę? Jak najbardziej. Miasto urzekające swym klimatem, gwarne, z przyjemną pogodą (zwłaszcza polecam wczesną wiosnę kiedy na miejscu jest już przyjemnie ciepło, a my w Polsce zmagamy się jeszcze z zimą) i akceptowalne cenowo. Jestem pewna, że każdy znajdzie tam coś, co go zachwyci.

A jak wasze wspomnienia związane z Lizboną? A może podróż jeszcze przed wami?