2020/03/30

NOWE MIESZKANIE - CO POSZŁO NIE TAK


Moim nowym mieszkaniem cieszę się już od prawie dwóch miesięcy. W ostatnich tygodniach, z racji na ograniczenia w przemieszczaniu się związane z zagrożeniem koronawirusem, mam możliwość korzystać z niego jeszcze więcej niż dotychczas bo po prostu więcej czasu spędzam w domu.
I z perspektywy czasu tak sobie myślę, że idealnie złożyły nam się terminy i to całe remontowe szaleństwo nie przypadło na ten obecny czas.
Niemniej oczywiście nie wszystko poszło tak jak sobie zakładaliśmy. A co się nie udało? Zapraszam na dzisiejszy post.


TERMINY POPŁYNĘŁY

To, że nie udało się zrealizować całego wykończenia mieszkania w terminie, to jest rzecz najbardziej oczywista :) Choć ja naiwna jak zaczynaliśmy byłam przekonana, że wszystko jest tak idealnie zaplanowane i mam tyle zapasu czasu we wszystkich umowach z dostawcami, że na pewno zdążymy. Taaa, jasne.
W tym wszystkim mieliśmy jednak tyle szczęścia, że w wyznaczonym terminie (a był on o tyle istotny, że kończyła nam się umowa najmu mieszkania, w którym mieszkaliśmy na czas wykończenia naszego), byliśmy już w stanie u siebie zamieszkać. Nie wszystko było gotowe, brakowało stolarki, ale mieszkać się dało.

Niemniej każdorazowo warto aby planując poszczególne etapy: podłogi, malowanie, drzwi, prace w łazience, później poszczególne elementy stolarki itd. uwzględnić zawsze zapas czasu pomiędzy kolejnymi etapami. Nigdy nie planujemy dzień po dniu, bo to tylko zwiększa szansę, że coś nam się posypie.


KAŻDEMU ZDARZAJĄ SIĘ BŁĘDY

Jestem bardzo zadowolona ze stolarki, którą nam wykonano, ale niestety nie uniknęliśmy po stronie wykonawcy błędów pomiarów, które skutkowały opóźnieniem realizacji.
W pierwszej chwili byłam zwyczajnie zła, bo na pomiary umawialiśmy się dwukrotnie, jeszcze przed odbiorem mieszkania i już po, ale niestety nie pozwoliło to na uniknięcie błędów. I tak niektóre fronty, które przyjechały na montaż, w tym samym dniu musiały wrócić na warsztat do poprawy, a mój misterny plan zaczął się sypać.

Ale muszę wam powiedzieć jedno, im więcej błędów i opóźnień się pojawiało, błędów zarówno po stronie różnych dostawców jak i naszych własnych oczywiście bo też nie byliśmy bez winy, tym lżej znosiłam każdy kolejny :) Po prostu zaczęłam się godzić z tym, że idealnie nie będzie i trzeba będzie po prostu z tym żyć.


SPRAWDZAJ KAŻDY ZAKUP CZYLI NAJBARDZIEJ SPEKTAKULARNY BŁĄD, KTÓRY POPEŁNIŁAM

Wiecie jaki był mój najbardziej spektakularny błąd przy tym urządzaniu mieszkania? Otóż już mówię. Na jakiś miesiąc przed rozpoczęciem prac pojechałam wybrać płytki do łazienki. Zdecydowałam się kupić je w jednym miejscu razem z umywalką, toaletą, lustrem, zlewozmywakiem, bateriami, prysznicem i wszystkim innym do łazienki i do kuchni. Tak mi było po prostu wygodniej, a salon, na który się zdecydowałam miał dostępne produkty ze wszystkich tych kategorii.

Podczas zakupów towarzyszył mi pracownik, który chodził ze mną po salonie i notował, na które modele się decyduję. Na koniec podeszłam do biurka, wydrukowaliśmy zamówienie, ponad 30 pozycji, podpisałam, zapłaciłam zaliczkę. Wszystko ładnie, pięknie.

Po miesiącu zamówienie dostarczono. Płytki odłożyłam na bok bo nie były jeszcze potrzebne. 
Potrzebne były po tygodniu. Rozpakowaliśmy.
I tak patrzę na nie, patrzę i myślę "hmmm, no ładne, ale czy na pewno ja je chciałam? Może i ładne, ale byłam przekonana, że miały być gładkie, a te miały nierówną powierzchnię..." Wierzcie mi, że zeszło mi pół nocy zanim dokopałam się co z tymi płytkami było nie tak. Znalazłam w telefonie zdjęcia, które robiłam chodząc wtedy po salonie i wybierając produkty. I wybrane przeze mnie płytki, które miałam na zdjęciu, nie były tymi, które wybrałam. Za to zgadzały się z opisem na zamówieniu.

Co się okazało.
Podczas gdy wybierałam produkty i wskazałam płytki, na które się zdecydowałam, pracownik błędnie zapisał ich nazwę przez co w zamówieniu wprowadził mi inny rodzaj płytek. Ja zamówienie podpisałam bo do głowy mi nie przyszło żeby każdą pozycję z tych ponad 30, sprawdzać czy na pewno nazwa odpowiada faktycznemu produktowi. Byłam przekonana, że skoro palcem pokazuję co chcę, to dokładnie ten sam towar znajdzie się na zamówieniu. Okazało się jednak, że niekoniecznie.
Odkręcenie tego wszystkiego nie było proste, ale na szczęście nie niemożliwe.


CO JESZCZE MOŻE PÓJŚĆ NIE TAK

Absolutnie wszystko. Włącznie z tym co nawet do głowy by nie przyszło.

Na przykład zabudowa stolarska w łazience. Szafka za toaletą miała być bez pleców, tak aby wewnątrz było więcej miejsca. Przywieziono i zamontowano z plecami. Zorientowałam się po montażu, machnęłam ręką, trudno straciłam trochę na głębokości, ale da się z tym życiem. Co nie zmienia jednak faktu, że ustalenia były inne.

A jak już przy łazience jesteśmy. Drzwi. Drzwi łazienkowe miały być z podcięciem. Jedno wentylacja, chociaż to paradoksalnie była dla mnie sprawa drugorzędna bo w łazience mamy podwójną wentylację sterowaną dodatkowo z włącznika gdyby była potrzeba. Drugie to fakt, iż drzwi są pełne, bez żadnego okienka więc podcięcie pozwoliłoby łatwo zauważyć, że wewnątrz włączone jest światło, a to jednocześnie wskazuje, że łazienka jest zajęta.
Drzwi przyjechały na montaż bez podcięcia...

Błędny pomiarów nie dotyczy niestety tylko zabudowy kuchennej, ale również tej w przedpokoju. A w tym przypadku błędny pomiar skutkował tym, że przy uwzględnieniu specyfiki wnętrza tej szafy gdzie akurat idzie jeden z kominów, drążek na wieszaki zamontowany został tak, że można by powiesić w tej szafie co najwyżej mini wieszaki z bielizną, a nie duże kurtki...

Ale i tak najdłużej chyba będziemy wspominać nasze szklane drzwi, które ze względów bezpieczeństwa miały być ze szkła hartowanego, a okazało się, że nie były... Mimo ustaleń, mimo wyceny przygotowywanej pod właśnie taką specyfikację produktu... Na szczęście ostatecznie zostały wymienione. 


BYŁO MINĘŁO

Teraz, kiedy już sobie wygodnie siedzę na kanapie i piszę ten post, to wszystko jest już nawet zabawne i wspominam to z uśmiechem. Choć wtedy do śmiechu mi z pewnością nie było.

Za bardzo chciałam żeby było idealnie. Dlatego każdy, nawet najmniejszy błąd, powodował frustrację. A czasami, mimo szczerych chęci, nie da się żeby idealnie było i niestety nie wszystko da się przewidzieć. Pamiętajcie o tym :)