2017/08/26

MOJE NAWYKI ŻYWIENIOWE


Całe życie na diecie, tak chyba idealnie mogłabym podsumować moje zmagania z wagą. Nigdy dość idealna, wiecznie pod kontrolą. Nie, nie z powodu wzorców narzuconych mi przez media. Nie zgodzę się z tym. Ja po prostu fizycznie i psychicznie czuję kiedy jest mi ze sobą dobrze, kiedy lekko mi się chodzi, kiedy nie mam zadyszki by podbiec, kiedy swobodnie mogę założyć dowolne ubranie.

To co jem jest zawsze przemyślane. I chociaż nie unikam wpadek i zdarza mi się ulec pokusom to jednak co do zasady trzymam się swoich żywieniowych zasad. Nie twierdzę, że są one jedyne i prawdziwe, mało tego, może nawet nie wszystkie są dobre, ale są moje i mi akurat służą. Może przysłużą się również wam, a może w komentarzach podzielicie się waszymi i dacie mi do myślenia.


NIE WYCHODŹ Z DOMU BEZ ŚNIADANIA

Stara prawda, którą powtarzano nam już od małego, a której długo, długo nie doceniałam. Tak, śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia, tak daje siłę na cały dzień i powinno być tak skomponowane by nie przeciążyło nas od samego rana i jednocześnie zapewniło energię do funkcjonowania.

Co prawda wychodzę z domu bez śniadania bo często jem je na przysłowiowym mieście, ale nie pomijam tego posiłku nigdy. Mało tego, staram się je bardzo często celebrować i nie jeść w pośpiechu co pozwala mi spokojnym rytmem zacząć nowy dzień.


JEDZ MNIEJ

Chcesz schudnąć? Prosta zasada; jedz mniej, ruszaj się więcej. To jest naprawdę bardzo proste i dużo prostsze niż nam się wydaje.
Wielkość żołądka jest zmienna i zależy od jego wypełnienia, ale naturalnie jego wielkość zbliżona jest do zaciśniętej pięści. A teraz zastanówcie się jakiej wielkości są porcje na waszych talerzach. Naprawdę nie potrzebujemy takich ilości jedzenia jakie spożywamy. A ile to razy dojadaliśmy na siłę do końca bo szkoda zostawić...


OD STOŁU ODCHODZIMY Z UCZUCIEM NIEDOSYTU

Ano właśnie. Nie jak skończymy wszystko, nie jak poczujemy się pełni, ale jeszcze z uczuciem niedosytu. Sygnał mówiący, że jesteśmy już najedzeni dochodzi do mózgu po około 15 minutach. Nie zamawiaj deseru od razu z obiadem, zjedz spokojnie posiłek, poczekaj i dopiero wtedy zdecyduj czy wciąż jeszcze masz ochotę na deser.


CZYTAJ ETYKIETY

Tego nauczyłam się śledząc w blogosferze dziewczyny, które stricte zajmują się zdrowym stylem życia. Bardzo przydatny nawyk. I mimo, iż absolutnie nie czuję się specjalistką w zakresie składów produktów to przyswoiłam sobie prostą zasadę, im lista składowa krótsza tym lepiej, im więcej składników znam i rozumiem czym są, tym lepiej.


JESTEM WEGE

Mięsa nie jem od lat, nie pamiętam już nawet od kiedy dokładnie bo nigdy nie przywiązywałam specjalnej wagi do dat, ale pewnie z 7 będzie. Wyłączyłam je z jadłospisu świadomie, z powodów ideologicznych, mówiąc w skrócie, nie przyłożę ręki do cierpienia zwierząt. Nie mam jednak misji zbawienia świata, nie zaglądam innym do talerza. Oczywiście, że życzyłabym sobie aby żadne zwierzę już nigdy nie musiało na talerz trafić, ale to jest na ten moment utopia. Szanuję decyzje innych i oczekuję, że moje również będą szanowane.
Jednocześnie od razu zaznaczam, nie, nie mam z tego powodu problemów ze zdrowiem. Regularnie robię badania krwi, a raz w roku przegląd całego organizmu i nie dzieje się ze mną nic, co mogłoby być wynikiem nie jedzenia produktów mięsnych.

Co ważne, odkąd nie jem mięsa zmienił się cały mój sposób odżywiania. Kiedyś jadałam po prostu dania obiadowe, na który składał się jakiś kotlet, ziemniaki i surówka, dziś szukam nowych połączeń i smaków przez co jem posiłki bardziej urozmaicone i jednocześnie lżejsze dla mojego organizmu.


NIE SŁODZĘ

Cukier rzuciłam z dnia na dzień, tak jest chyba dla mnie najlepiej bo zauważyłam, że wszystko co planuję z zadziwiającą łatwością później odsuwam w czasie, a jak podejmuję decyzję już, teraz, to jestem w niej później bardziej konsekwentna.
Kiedyś słodziłam kawę czy herbatę dwoma łyżeczkami cukru, dziś wcale. Robiąc zakupy czy zamawiając coś w lokalach staram się zwracać uwagę czy dany produkt/danie zawiera cukier właśnie. Mało tego, okazało się, że odstawienie cukru spowodowało, że zwyczajnie przestał mi on smakować. Jeżeli z jakiś powodów trafia na mój talerz bardzo słodki produkt, zwyczajnie jest on dla mnie za słodki i zupełnie mi nie smakuje.


NIE JEM SŁODYCZY

Bo w sumie straciłam na nie zupełnie ochotę. W nawiązaniu do braku cukru właśnie, wyeliminowanie go z diety spowodowało, że nie odczuwam potrzeby jedzenia słodkich produktów. Oczywiście, że zdaża sę, że najdzie mnie ochota i czasem nie jestem w stanie nad nią zapanować, ale jak już zaczynam jeść coś słodkiego to jest mi... za słodko. I nie ma już frajdy z jedzenia.


SZUKAM SŁODYCZY BEZ CUKRU

Tym samym jak już mam ochotę na przysłowiowe "coś słodkiego" szukam czegoś bez cukru, tzn. na przykład ciast dosładzanych daktylami. Pyszny nerkowiec w Anima Cafe na spodzie daktylowym właśnie. Moje marzenie, zjadłabym teraz.


NIE PIJĘ NAPOJÓW KOLOROWYCH

Wierzcie mi, bardzo długo byłam fanką Coca Cola zero. Do czasu... Do czasu gdy... nie wybieliłam zębów. Jak usłyszałam jakie skutki ma cola dla zębów i jak łatwo mogę zaprzepaścić efekt, który uzyskałam wybielaniem, od razu przeszła mi chęć. Po prostu, kolejny raz z dnia na dzień. 
Od tej pory woda, a jak już mam ochotę na coś słodkiego to biorę wodę gazowaną żebym miała to uczucie bąbelków.


NIE SOLĘ

Tak jak nie używam cukru, tak samo nie używam soli. Co prawda mało kiedy przyrządzam posiłki w domu, ale jeśli już, to nigdy nie używam soli, a potrawy podrasowuję ziołami, które uważam za o wiele bardziej pozytywne w skutkach dla mojego organizmu.
Zdaję sobie sprawę, że opinie na temat soli są skrajnie różne natomiast jej odstawienie nie sprawiło mi większych trudności więc po prostu odpuściłam i tyle.


NIE UŻYWAM MASŁA, ANI MARGARYNY

Jeżeli przygotowuję sobie kanapki nigdy nie używam masła czy margaryny, w ogóle jej nie kupuję więc nie posiadamy jej w domu. Po prostu warzywa czy sery kładę bezpośrednio na pieczywo. Uwielbiam też wszelkiego rodzaju pasty kanapkowe, najlepiej oczywiście te samemu robione, pasta z buraka z twarogiem, pyszota!



No dobra, kolej na Was. Jakie macie bziki żywieniowe i czego staracie się przestrzegać?