2013/11/23

BOMBEK NIE BĘDZIE, JEST KLĘSKA


Nie jest łatwo przyznać się do porażki, ale cóż... Nie ma wyjścia. Może ktoś nauczy się na moich błędach.
Skoro publicznie zdeklarowałam się, że będę robić bombki to wypada i publicznie się z tego rozliczyć. Dodam, że w międzyczasie dokupiłam cieniutką wełnę i postanowiłam wykorzystać ja zamiast sznurka, który wcześniej pokazywałam. Miałam obawy czy sznurek nie będzie za sztywny i czy nie będzie problemu z wchłonięciem krochmalu. Wełna, którą wybrałam podobno jest często kupowana w okresie świątecznym właśnie do tego typu zadań, tak przynajmniej dowiedziałam się w pasmanterii.
Z samym krochmalem specjalnego problemu nie było; po zagotowaniu pół litra wody dolałam do niej pół szklanki wody zmieszanej wcześniej z dwoma łyżkami mąki  ziemniaczanej, zamieszałam i po chwili zrobiła się konsystencja jak przy kisielu. Dalej to już była brudna robota... Albo ja nie znalazłam bardziej schludnej metody. Rozwinęłam sobie trochę tej wełny i zamoczyłam w krochmalu, następnie powoli wyciągałam i nawijam na nadmuchany wcześniej balon. I tu w międzyczasie pojawiły się dwa problemy - wełna plątała mi się podczas kąpieli w krochmalu i miałam problem z wyciąganiem jej, drugie na wełnie zostawało mi mnóstwo krochmalu i brakowało mi rąk do oczyszczania pasm.



Tutaj te sztuki, które udało się względnie nawinąć, no nie jestem z nich dumna, ale jeszcze walczyłam. Odłożyłam je na folię i ułożyłam pod kaloryferem aby wszystko ładnie wyschło.  
Rano wyglądało to tak, faktycznie nitki zrobiły się sztywne. Na zdjęciu widać tylko dwie, bo tylko dwie się ostały. Z pozostałych, o ironio, z balonów zeszło powietrze przez co wszystko owszem zesztywniało, ale się poodkształcało.


Ale nie ma łatwo. Kolejny problem wyszedł na jaw po przebiciu balonów. Znów odkształcenie jak przy poprzednich sztukach, ale i tak już chociaż w mniejszym stopniu, ale... na pasemkach pozostawały mi resztki zasuszonego krochmalu. Słabo to wygląda. A jest to po prostu efekt tego, że miałam zbyt dużo krochmalu na wełnie podczas nakładania. Może gdyby utrzymał się kształt to jeszcze powalczyłabym i starała się oczyścić to z tego krochmalu. A tak...



Chwilowo zapał mi opadł. Nie mam talentu w dłoniach ot co. Już chyba wolę pójść i kupić coś schludnego, czystego i zwyczajnie ładnego.  A tymczasem przełykam gorycz porażki, jak uda mi się podnieść to jeszcze raz spróbuję, a jak nie to skończę na zakupach i też będzie pięknie :)

Kasia