2013/11/07

PLUM


Wiem, wiem, że mamy w tym kraju Ustawę o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, wiem też jak ogromnym problemem społecznym jest choroba alkoholowa. Ale nie o tym będzie, to tylko tytułem wstępniaka.
 

Ja zaś mówię o lampce wina do kolacji. Swego czasu uwielbiałam wina czerwone, tylko, każde inne mogło nie istnieć. Nie wiem od czego to zależy, czy po prostu gusta się zmieniają, ale dziś już wino czerwone jest dla mnie za ciężkie, wytrawne, półwytrawne, nie i już. Preferuję zdecydowanie białe, schłodzone, lekko słodkie.
Ale to poniżej jest już w ogóle moim zdecydowanym numerem 1, chociaż na pierwszy rzut oka, z racji barwy, nie spodziewałabym się, że zalicza się do win białych. Plum czyli wino śliwkowe. Występują w różnych wariantach, ale dla mnie istnieje tylko ten, już po etykiecie i butelce poznaję z daleka.
 

Uwaga, wino jest likierowe, a więc słodkie więc jak ktoś takich absolutnie nie lubi to zalecam ostrożność.


No i tu przy robieniu zdjęć zaskoczenie bo ja od dłuższego czasu żyłam w przekonaniu, że ono jest pochodzenia japońskiego, a nie tylko na recepturze. Człowiek uczy się całe życie ;)


Mówią, że o gustach się nie dyskutuje i co jednemu smakuje, drugiemu nie musi, ale jak ktoś nie próbował to polecam zweryfikować. Butelka kosztuje jakoś koło 20 zł więc ewentualna strata nie będzie tak bardzo bolesna, a jak coś zawsze można wykorzystać w kuchni do jakiś sosów :)


Co prawda brałam kiedyś udział w kilkugodzinnym kursie somelierskim, ale wiedza w dużej mierze poszła w las więc jak ktoś będzie miał jakieś ciekawe informacje związane z winami, chętnie posłucham i nauczę się czegoś nowego.

Kasia