Włosy, ehhh… Długie jak chciałabym krótkie, krótkie gdy długie, kręcone gdy są proste, a jak wyprostuję to myślę o kręconych. Naturalnie zaś puszą się przypominając kitę wiewiórki. Pozostaje być przygotowaną na każdą ewentualność. I tak przez ostatnie lata wypracowałam sobie ich stylizację przy użyciu dwóch produktów, oba tej samej marki choć skrajnie różne - prostownica oraz lokówka Curl Secret BaByliss. Oba bardzo polecam, ale po kolei.
Lokówka BaByliss Curl Secret to jedno z moich większych zaskoczeń. Produkt, do którego podchodziłam bardzo ostrożnie, a który okazał się ostatecznie strzałem w dziesiątkę.
To lokówka opisywana przez producenta jako produkt inteligentny, określenie, za którym akurat niespecjalnie przepadam, coś jak inteligentne kapsułki do prania, inteligentne tabletki do zmywarki. Serio? Inteligentne? :) Niemniej to produkt nowoczesny, którego działanie polega na automatycznym wciąganiu kosmyków włosów, owinięciu ich w okół elementów grzejących, a następnie po sygnale dźwiękowym, wypuszczenie pod postacią pięknego skrętu loka.
Największe obawy, które miałam to, że włosy zwyczajnie mi się wkręcą i nie będę w stanie uwolnić ich z urządzania, już widziałam konieczność wycinania i postrzępione resztki na mojej głowie. Nic bardziej mylnego, chociaż tego typu historie przewinęły mi się w sieci… Urządzenie nie pozwoli nabrać zbyt dużej ilości włosów, pojawi się sygnał dźwiękowy i lokówka nie zacznie pracy. Ważne jednak żeby kosmyk, który wkładamy był dobrze rozczesany, w takiej sytuacji naprawdę nie ma obaw. Zaciskamy rączkę i urządzenie zaczyna pracę. Gdy włos zostanie odpowiednio nagrzany i skręcony usłyszymy powiadomienie dźwiękowe, a naszym oczom ukaże się piękny, lśniący skręt.
Co bardzo sobie chwalę, nie wiem jednak czy to tylko zasługa urządzenia czy również specyfika akurat moich włosów, skręt jest bardzo trwały. Mogę ułożyć włosy wieczorem przed pójściem spać, a rano wstanę i będę miała na głowie naturalną, burzę loków. I ten efekt akurat lubię najbardziej.
Są jednak takie dni gdy marzy mi się tafla, gładko lejących włosów. Wtedy z pomocą przychodzi prostownica, również marki BaByliss, mój model pro 230 iconic. Urządzenie nagrzewa się w niecałe 3 minuty czyli czas, którego upływu praktycznie nie zauważam. Samo działanie i użytkowanie jest typowe więc tutaj żadnego zaskoczenia nie będzie, niemniej efekt jak najbardziej godny uwagi. Wystarczy już jedno użycie na paśmie aby napuszony po myciu kosmyk włosów nagle stał się idealnie gładkim. Drugie użycie zaś idealnie ten efekt utrwali.
Wyprostowanie i ułożenie moich włosów zajmuje mi około 10 minut. A że najczęściej robię to wieczorem po ich umyciu, to po, kładę się zwyczajnie spać i nie jest to żaden problem bo rano włosy nadal są gładkie. Efekt utrzymuje się bez problemu do kolejnego mycia włosów czyli w moim przypadku co drugi dzień. Gdyby jednak nie było konieczności ich umycia, sam efekt wyprostowanych włosów trzyma się nadal.
Kiedyś używałam jednej z tańszych prostownic kupionej w supermarkecie i efekt na włosach był bardzo mizerny, włosy nadal się puszyły. Myślałam wtedy, że to wina moich włosów, że są za grube, zbyt puszące i zwyczajnie nie poddające się prostowaniu. Błąd. Po prostu miałam nieodpowiednio dobrane urządzenie. Teraz to wiem.
Dwa produkty, który z czystym sumieniem polecam, do wyboru w zależności od tego jaki efekt chcemy uzyskać. A o pielęgnacji włosów pisałam co nieco TUTAJ, zapraszam do zapoznania.
A co Wy polecacie w zakresie stylizacji włosów? Jakie produkty, urządzenia?
Kasia