Na Sardynii spędziliśmy tydzień czasu. Kierunek obrałam trochę przypadkowo bo zależało mi na urlopie w miejscu gdzie dolecimy w krótkim czasie, tak maksymalnie do trzech godzin, gdzie jeszcze będzie ciepło i gdzie przede wszystkim będziemy mogli odpocząć, ale i coś zobaczyć. Także fajnie jakby były plaże, ale i większe i mniejsze miasteczka, które można po prostu pozwiedzać.
W ten sposób drogą selekcji padło na lot z Modlina do Cagliari na Sardynii czyli na południową część wyspy; z lotniska w Warszawie, liniami WizzAir możecie polecieć jeszcze do Alghero na północnym zachodzie Sardynii, ale loty realizowane są tylko w okresie od czerwca do połowy września, a nasz urlop akurat tym razem wypadł na połowę października.
Szukając noclegu zależało mi na centralnej lokalizacji. Zakładałam, że podczas pobytu wypożyczymy samochód bo tak najłatwiej zwiedzać wyspę, ale chciałam również mieć czas na nicnierobienie i spontaniczne zdecydowanie co, gdzie, kiedy. Przy centralnej lokalizacji mieszkania łatwiej szybko poznać miasto, no i zapewnia ona dostęp do większości atrakcji na wyciągnięcie ręki, a jeśli nawet nie do wszystkich, to zapewnia dobrą komunikację publiczną aby tam dotrzeć.