2013/05/17

FINLANDIA CZYLI ZNÓW BYLIŚMY NA PÓŁNOCY

Skoro parę postów wcześniej byliśmy w Szwecji to pozostaniemy na północy. Tym razem kilka zdjęć z Turku w Finlandii. Nauczona doświadczeniem, że na północy może być bardzo, bardzo zimno zdecydowałam się na lot w czerwcu. No i coś nie mamy szczęścia do pogody w tamtym rejonie. Nie powiem żeby było zimno bo to by była przesada, w końcu był miesiąc czerwiec, ale jednak liczyłam na coś innego. Praktycznie codziennie siąpił deszcz, a ostatniego dnia po prostu lało. Ogromnie żałuję bo spacerowanie w taką pogodę nie należy do przyjemnych, a i wiele widoków pewnie mnie ominęło bo skupiałam się na deszczu...



A moje wrażenia? Niesamowity widok z samolotu na dziesiątki maleńkich wysepek, to było coś pięknego. A później lądowanie i ogromne zaskoczenie wielkością terminala. Był taki... malutki. Lotnisko w Turku posiada dwa terminale, na terminalu 2 lądują właśnie samoloty tanich linii. Terminal jest jak wspomniałam bardzo mały, i prowizoryczny. Otwierany jest na 2,5 godziny przed planowanym startem lub odlotem, ale o tym dowiedziałam się dopiero przed lotem powrotnym gdy na lotnisko przyjechaliśmy na jakieś trzy godziny przed i czekaliśmy pod zamkniętymi drzwiami. Słabo coś się do tej podróży przygotowałam. A samo Turku? Piękna zieleń, tunele drążone w skałach, urokliwe barki przy brzegu rzeki, ale jednocześnie ogromna szarzyzna jeśli chodzi o budownictwo. Wszystko wydawało mi się takie nadgryzione zębem czasu. Na ulicach zaś było tak jakoś pustawo. W zestawieniu z wspominanym niedawno Berlinem to zupełnie inny świat. Myślę, że Finlandię chętnie odwiedziłabym ponownie, ale inne rejony. Nie miasta, ale właśnie okolice gdzie można by cieszyć oko przyrodą. Muszę jeszcze napisać o zdarzeniu, które miało miejsce na sam koniec naszej podróży, a było bardzo przyjemnym akcentem. Jadać na lotnisko w drodze powrotnej korzystaliśmy z autobusu komunikacji miejskiej. Przy wejściu jeszcze rozmawialiśmy z kierowcą czy na pewno wsiadamy w dobry autobus bo ja to jednak z tych, którzy wolą się trzy razy upewnić niż mieliby pomylić trasę i ostatecznie nie zdążyć na samolot. Kierowca potwierdził tylko uprzedził nas, że przystankiem końcowym jest dla niego terminal 1 i będziemy musieli przespacerować się kawałek do naszego docelowego terminalu 2 co akurat nie stanowiło dla nas większego problemu. Fakt, że oczywiście padało, ale to już nie było zaskoczeniem. Ale uwaga, po dojechaniu na przystanek końcowy, niespodzianka. Kierowca poprosił nas żebyśmy chwilę zaczekali, wyszedł na moment z autobusu, po czym wrócił i powiedział, że będzie naszym Mikołajem i zawiezie nas pod sam terminal 2. I tak jako jedyni pasażerowie zajechaliśmy sobie z fasonem pod terminal dla tanich linii. jak wspomniałam wcześniej byliśmy za wcześnie i czekaliśmy pod zamkniętymi drzwiami, ale to już tylko i wyłącznie moja wina, że nie doczytałam wcześniej. Poniżej trochę zdjęć z samego Turku.

























Widok z okna hotelowego i sam pokój, tym razem korzystaliśmy z sieci Radisson Blue.





Kasia