2014/04/09

W ŻYCIU BYM SIĘ NIE SPODZIEWAŁA


Tak luźno i z lekka refleksyjnie dziś będzie. Zastanawialiście się kiedyś jak zmieniamy się na przestrzeni lat? Jak zmieniają się nasze upodobania, poglądy, plany? Jak moda na różne rzeczy przychodzi i odchodzi? Jakie nowe możliwości pojawiają się w naszym życiu i jak to życie z czasem inaczej wygląda? 

Naszło mnie tak jakoś banalnie, przy okazji ostatnich postów o pomadkach. Przecież ja nigdy - to znaczy dotychczas, nie nosiłam wyrazistych kolorów na ustach. Zawsze były to stonowane, bezpieczne odcienie różu. A teraz, fuksja, czerwień, mocny koral? Jak to, przecież ludzie będą na to zwracać uwagę. No i oczywiście, że zwracają  i wiecie co, świetnie się z tym czuję. W życiu bym nie pomyślała.

A jak już jesteśmy przy kolorach to długi czas też uważałam, że biały lakier samochodu to obciach. No bo jak to, biały??? Rany, teraz to to bym z ochotą śmigała sobie takim bialutkim Fiatem 500 :) Już siebie widzę jak dobrze się do niego komponuję :)

Albo jak te 10 lat temu szłam na studia to wydawało mi się, że socjologia jest takim super wyborem. No może nie była złym bo pokrywała się z moimi zainteresowaniami, ale jednak można było wybrać bardziej praktycznie. I tak wyszło na to, że w zawodzie nigdy nie pracowałam i już raczej nie widzę na to szans bo wypadłam z obiegu w tej branży. Zawodowo potoczyło mi się zupełnie inaczej, a i dodatkowe dwa kierunki studiów podyplomowych zrobiłam żeby zdobyć wykształcenie teoretyczne w innych dziedzinach, m.in. w bankowości. Kto by pomyślał.

Kiedyś też nie piłam kawy. No zupełnie to dla mnie nie miało smaku i nie rozumiałam tego rytuału. Dziś pierwsze co robię po przebudzeniu... to kawa. Albo mleko z kawą bo podobno tyle go leję, no ale jednak to kawa :) I co się okazało? Wow, kawa ma smak :) I to jaki pyszny!

I było też mięso przez wiele lat w mojej diecie. A teraz go nie ma, ani mięsa, ani ryb. Nic co miało oczy jak to zwykłam tłumaczyć jak zadaje mi się pytania na ten temat :) Nie jem z powodów ideologicznych. I też okazało się, że można bez tych elementów w diecie żyć. Że teraz jest taka dostępność produktów i tyle różnych smaków do poznania, że nie ma możliwości by cierpieć z tego powodu głód. A wyniki badań robię regularnie, podobno są idealne :)

O, albo poza granice Polski nie jeździłam/latałam, ba w ogóle długo, długo nie latałam. Nie było takich możliwości finansowych jak obecnie, ale  co najważniejsze, nie czułam jakiejś specjalnej potrzeby. Owszem, jeździło się kiedyś do Niemiec na zakupy bo pochodzę z zachodniej Polski i miałam zwyczajnie blisko, albo byłam kiedyś jeszcze w czasach szkoły podstawowej na wycieczce we Francji, ale to wszystko. Dziś podróże, które dają mi możliwość poznać miejsca tak inne od tych, które mam na co dzień, posmakować innej kultury smaków, mówić w obcym języku i radzić sobie w innej rzeczywistości, to jedna z moich największych radości. Uwielbiam! Uwielbiam to całe planowanie, wyszukiwanie informacji w sieci, listy rzeczy do zabrania, które tworzę, czy samo wyszukiwanie dobrych połączeń gdzie by tu można sobie polecieć. Minimum raz w roku latam sobie na lenia z biurem podróży w all inclusive, a tak 3-4 razy samodzielnie tam gdzie jeszcze nie byłam, a gdzie akurat jest dobra cena na bilety lotnicze. Mam już bilety do Hamburga, w czerwcu do Budapesztu, później jest jeszcze Amsterdam. Co więcej zobaczymy :) I się rozpisałam o tych podróżach, od razu widać, że długo bym mogła :) Najdłuższy akapit mi wyszedł :) Kto by pomyślał, że taki obieżyświat się ze mnie zrobi.

Nie lubiłam też okularów. No nie i koniec, tak po prostu nigdy mi się nie podobały. Dziś noszę z ochotą, czuję się w nich elegancko, seksownie i hmmm... inteligentniej :) Albo też taki banał, kiedyś strasznie dużo czasu mi schodziło od momentu położenia głowy na poduszce, do zaśnięcia, zdążyłam cały miniony dzień przeanalizować. A dziś? Głowa do poduszki i praktycznie po chwili mnie już nie ma :) Kiedyś też więcej czytałam, dziś niestety nie zawsze jestem w stanie znaleźć na to czas, no ale tu akurat nie ma się czym chwalić. Kiedyś też bałam się kotów, dziś z nimi mieszkam. Miałam zamieszkać w Poznaniu, taki był plan, zostałam Gdańszczanką. Podobno kiedyś też spokojniejsza byłam, dziś bardziej niecierpliwa i wygadana. No kto by się spodziewał, taka spokojna była ;) A już w ogóle bym się nie spodziewała, że bloga założę, taki ekshibicjonizm, kto by pomyślał :)

Nie żałuję żadnego z moich wyborów. Na niektóre patrzę dziś z zaskoczeniem na inne z uśmiechem, ale nie żałuję. Bo przecież gdyby nie one nie byłabym tu gdzie jestem teraz i nie byłabym tym kim jestem teraz. A przecież jest dobrze.


A Wy? Jakie jest wasze największe zaskoczenie miedzy tym co jest, a tym co było? Co Was zaskoczyło w tym jakie jest Wasze życie teraz? A może wszystko jest konsekwentną realizacją planu i zaskoczeń brak?

*zdjęcia drogi to oczywiście symbol życia, ludzkich ścieżek, zakrętów :)

Kasia