2014/04/26

LECĘ BO CHCĘ, LECĘ BO WOLNOŚĆ TO ZEW



Nie raz wspominałam tutaj, że moją ogromną pasją są podróże. To naprawdę jedna z moich większych życiowych radości; fascynuje mnie poznawanie nowych miejsc, obserwacja zwyczajów, zachowań, lubię nawet chodzić wtedy po sklepach spożywczych i oglądać jakie produkty są w sprzedaży czy jak kształtują się ceny.
Z racji zobowiązań zawodowych i tego, że w ogóle na te podróże trzeba też kiedyś zarabiać nie jestem w stanie pozwolić sobie na długie wyjazdy. Taki 7-10 dniowy urlop wypada mi raz w roku, pozostałe są to kilkudniowe składaki zahaczające o weekend. I o nich chciałabym dziś napisać.


Może kogoś zainspiruję, może ktoś z Was podzieli się swoim doświadczeniem i ja skorzystam. Tak mnie akurat tchnęło bo za parę dni wypada mi lot do Hamburga, zupełnie niespodziewany, jak większość z takich wypraw. Mam gdzieś tam w głowie miejsca, które chciałabym koniecznie zobaczyć, ale w praktyce wygląda to tak, że po prostu śledzę na bieżąco ceny biletów i jak pojawia się jakaś dobra oferta w interesującym mnie terminie to decyduję się na rezerwację. Nie korzystam ze stron pośredników, przy lotach bez przesiadek i tanimi liniami nie widzę takiej konieczności. Większość z nich robię bezpośrednio na stronie Wizz Air, Ryanair rzadziej. Może to banał, ale strona Wizz Air jest dla mnie po prostu bardziej przejrzysta i intuicyjna niż strona Ryanair - chociaż teraz po zmianie i tak jest o niebo lepiej. Oczywiście jeżeli ten drugi będzie miał dobrą ofertę to i strona będzie do przejścia ;) W Wizz Air zaś mam wykupione członkostwo Wizz Discount Club, które kosztowało mnie chyba jakieś 130 zł, a dzięki niemu oszczędzam około 40 zł na jednym locie. Koszt zwraca się już przy pierwszej rezerwacji. Nie biorę też nigdy żadnych opcji dodatkowych; żadnej dodatkowej przestrzeni na nogi, żadnej rezerwacji w trzech pierwszych rzędach, żadnego pierwszeństwa przy wejściu na pokład. Przy tak krótkich lotach nie ma dla mnie żadnego znaczenia gdzie będę siedziała, mogę nawet przy toalecie :) Latam też wtedy tylko z małym bagażem podręcznym (nie jest to łatwe, ale jest możliwe :) ) i odprawiam się on-line. Przy takiej podstawowej opcji jak sobie patrzę teraz w moje rezerwacje całkowite koszta przedstawiały się przykładowo jak poniżej (lot w dwie strony, za dwie osoby):

128,60 zł Gdańsk - Mediolan Bergamo - Gdańsk
260,80 zł Gdańsk - Eindhoven - Gdańsk
216,00 zł Gdańsk - Hamburg Lubeka - Gdańsk
132,80 zł Warszawa - Budapeszt - Warszawa
88,00 zł Gdańsk - Turku - Gdańsk
60,00 zł Gdańsk - Malme - Gdańsk

Z Warszawy leciałam do tej pory tylko raz, Ryanair na Sycylię. No i jeszcze jeden przede mną, ten do Budapesztu. Wolę Gdańsk z tej prostej przyczyny, że lotnisko jest na miejscu. Lot z Warszawy wiąże się już nawet nie tyle z dodatkowymi kosztami dojazdu, ale z dodatkowym czasem, który trzeba zarezerwować. Jeżeli lecę w układzie piątek - poniedziałek to naprawdę każdy dzień jest cenny.

Bardzo polecam tę formę podróżowania bo bilety można upolować w naprawdę dobrych cenach. Biorąc pod uwagę ten koszt lotu do Szwecji (60 zł), to wychodzi na to, że więcej mnie kosztuje podróż samochodem do rodziców w zachodnie regiony Polski, niż przelot do innego kraju. Nie mówić też o tym, że do Szwecji dolecę szybciej (wliczając nawet czas odpraw), niż do rodziców dojadę.

W tych podróżach istotny jest jednak koszt transferu z lotniska do najbliższego miasta bo to on może nas sporo wynieść. W przypadku Szwecji koszt przejazdu z lotniska do Malme był wyższy niż nasz lot w obie strony. Najtaniej jak dobrze pamiętam było zaś w Finalndii, nie jestem w stanie podać kwoty, ale to były groszowe sprawy. I to tam pan kierowca był na tyle uprzejmy, że mimo, iż autobus miał przystanek końcowy przed terminalem głównym to podwiózł nas extra pod terminal tanich linii. Pierwszy raz autobus jechał gdzieś tylko dla mnie :)

Noclegi to kwestia bardzo indywidualna. Dla mnie pierwszym kryterium jest odległość od miejsca (centrum), w którym zatrzyma się autobus transferowy z lotniska. Przyloty zdarzają się późnym wieczorem i nie mam ochoty w obcym mieście, po ciemku szukać hotelu. Dlatego zawsze zawężam od razu kryterium wyszukiwania do centrum. Przy samej rezerwacji korzystam zawsze z booking.com, ale zawsze, absolutnie zawsze sprawdzam wcześniej opinie o danym obiekcie na innych serwisach (np. TripAdvisor albo chociażby wyszukuję na Youtube). Cena jest drugorzędna, ale poniżej jakiegoś tam przyjętego przez siebie standardu nie schodzę. Chyba już w tym wieku zrobiłam się na to za wygodna ;) Wybrany standard zależy od tego jakie środki mam akurat do dyspozycji i gdzie lecę. Bo na przykład na Sycylii mniej mi zależało na jakości noclegu; no wiecie, słońce, plaża, człowiek wiecznie w terenie :) Tam też mieliśmy po prostu samodzielne mieszkanko. W Finlandii zaś gdzie miałam obawy co do pogody i obawiałam się, że wcześniej będziemy wracać wybraliśmy chociażby Radissona, czy Intercontinental w Berlinie. Można więc wydać mało, można więcej.
Tak samo z jedzeniem i kosztami na miejscu, nie sposób jednoznacznie wycenić. Ale jak już jestem gdzieś w nowym miejscu to staram się jeść coś lokalnego. Nawet jak nie ma pieniędzy na posiłki w lokalach to można po prostu w supermarkecie zrobić zakupy i w ten sposób spróbować jakiś lokalnych produktów. Nie korzystam też raczej z komunikacji miejskiej. Staram się wszędzie chodzić pieszo wychodząc z założenia, że wtedy cały czas zwiedzam. Oczywiście chyba, że jakiś punkt docelowy jest faktycznie w innej części miasta i zwyczajnie nie ma wyjścia. Natomiast przy takim 2-3 dniowym pobycie miejsca do zobaczenia trzeba ograniczyć i właśnie ze względu na ograniczony czas wybierać te, które są w niewielkiej odległości.

Oczywiście tego rodzaju podróże to, jak chyba kiedyś Ewa (klik) mi napisała, podglądanie przez dziurkę od klucza. Bo nie oszukujmy się, w dwa czy trzy dni wiele nie uda się zobaczyć. Ale myślę, że można trochę tego kraju zasmakować i przekonać się czy chcielibyśmy tam kiedyś wrócić na dłużej.

Teraz jestem w trakcie planowania pobytu w Hamburgu. Przylot jest na lotnisko w Lubece więc już sobie sprawdziłam jakie są możliwości dojazdu. Internet to jednak potęga, wiem jaki autobus jedzie, jaki jest koszt przejazdu i gdzie się zatrzymuje. Mając informację o jego przystanku znalazłam maksymalnie blisko hotel. Wszystko oczywiście mam opisane i już wydrukowane czeka w teczce. Mam tam już zapakowane nasze karty pokładowe, opis drogi z Lubeki do Hamburga i potwierdzenie rezerwacji hotelu. Wyszukuję sobie jeszcze informacje o samym mieście i miejscach wartych zobaczenia. A, no i jest też oczywiście lista rzeczy do zabrania. Skracałam ją już trzy razy, ale to w sumie dobra metoda. Zapisuję wszystko co chciałabym zabrać, a później po prostu sukcesywnie wykreślam część pozycji.  W Rossmanie kupiłam już też mini pojemniczki na kosmetyki i po prostu poodlewam sobie część tych, których używam na co dzień. Ale najważniejszy jest aparat, będą zdjęcia, dużo zdjęć :)



zdjęcie zrobione podczas lotu powrotnego z Sycylii

Nie macie pojęcia jak strasznie się cieszę na ten najbliższy lot. Uwielbiam całe to wyszukiwanie, planowanie i przygotowywanie. I uwielbiam latać, najbardziej moment startu i oderwania od ziemi - cudowne uczucie tak wzbijać się w górę. I w ogóle uwielbiam atmosferę lotnisk, takie poczucie dostępności na wyciągnięcie ręki każdego zakątka świata :) i ci wszyscy ludzie z całego świata. No i sklepy wolnocłowe :) Ehhh... cudnie będzie!

Ktoś podziela mój entuzjazm do szeroko rozumianego lotnictwa? :)

I że tak sobie zanucę:

"Lecę, bo chcę
Lecę, bo życie jest złe
Czy są pieniądze czy nie
Lecę, bo wolność to zew (...)"

Kasia