Część z Was widziała już pojedyncze zdjęcia z tego wypadu na Instagramie czy na FB i zastanawiałam się czy je jeszcze dublować tutaj, no ale skoro to czytacie to znaczy, że się zdecydowałam. Niestety jakość nie powala, ale nie miałam ze sobą aparatu, a złapanie dobrego światła graniczyło z cudem. I mimo kiepskiej ostrości i nakładek w postaci filtrów bo inaczej nie koniecznie nadawały się do pokazania, proszę Państwa, oto Gdynia Redłowo i plaża.
W Redłowie znaleźliśmy się przypadkiem przy okazji załatwiania zupełnie innej sprawy. I tak jakoś nas olśniło, że przecież zaraz obok jest plaża, a żadne z nas mimo dobrych kilku lat mieszkania w Trojmieście akurat na tej plaży nigdy nie było. I tak jak zostawiliśmy samochód naszym oczom ukazała się tabliczka "Rezerwat Kępa Redłowska". No to weszliśmy.
"Rezerwat Kępa Redłowska zajmuje obszar w pasie nadmorskim na wysokości od Orłowa do Redłowa
Rezerwat w swoim obszarze obejmuje kompleks lasu bukowo-dębowego, ze stanowiskami naturalnymi jarząba szwedzkiego. Kępa Redłowska jest najstarszym rezerwatem województwa pomorskiego. Powstał w 1938 roku. Rezerwat posiada charakterystyczny klifowy brzeg. W lasach rezerwatu jeszcze do dziś można spotkać dziki i sarny." - za wikipedia.
Rezerwat w swoim obszarze obejmuje kompleks lasu bukowo-dębowego, ze stanowiskami naturalnymi jarząba szwedzkiego. Kępa Redłowska jest najstarszym rezerwatem województwa pomorskiego. Powstał w 1938 roku. Rezerwat posiada charakterystyczny klifowy brzeg. W lasach rezerwatu jeszcze do dziś można spotkać dziki i sarny." - za wikipedia.
A tutaj widok ukochany od zawsze. Pierwsze spojrzenie z daleka na pas wody. Pamiętam to jeszcze z czasów gdy nad morze jeździło się sporadycznie i ten widok wody z daleka powodował szybsze bicie serca.
Spokój, który tego dnia tam panował był urzekający. A że to akurat był dla nas ciężki dzień, tym przyjemniej było przysiąść na trochę i po prostu patrzeć na tę taflę wody. Wiatr był dosłownie niezauważalny.
Inna sprawa, że pogoda zmieniała się dosłownie z minuty na minutę. Raz piękny błękit nieba, by za chwilę nadciągnęły ciężki chmury. Finalnie udało się zmoknąć jedynie nieznacznie bo lunęło jak już byliśmy w drodze do auta.
Plaża jest niewielka, bo patrząc na zdjęcie powyżej jeszcze kawałek i trafimy na klif w Orłowie, a patrząc poniżej jeszcze chwila i znajdziemy się na deptaku w kierunku Gdynia Śródmieście.
Woda praktycznie stała, prawie jak w jeziorze.
I w oddali jeden z symboli Gdyni czyli Sea Towers. Luksusowy apartamentowiec, który pod względem wysokości jest na 10 miejscu spośród wybudowanych w Polsce wieżowców. Widok z ostatnich pięter musi być bajeczny, nie dane mi jednak było jeszcze tego sprawdzić ;)
A w tym momencie najbardziej pożałowałam, że nie mam ze sobą porządnego aparatu. Niebo mimo, że zachmurzyło się totalnie wyglądało magicznie.
I tego kontrastu pożałowałam chyba najbardziej. No nic, sezon spacerowy dopiero się rozpoczął więc mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja nadrobić.
Kasia