2016/11/08

ZARZĄDZANIE GOSPODARSTWEM DOMOWYM - WODA


ZARZĄDZANIE GOSPODARSTWEM DOMOWYM - WODA

W szkole uczono nas czytania, pisania i mnóstwa innych przedmiotów, ale nikt nie uczył nas zarządzania gospodarstwem domowym. Wynieśliśmy wzorce z domów rodzinnych, część podpatrzyliśmy u innych i tak każdy z nas prowadzi ten swój mały biznes czyli własne gospodarstwo domowe. A to nic innego jak mała firma właśnie. Firma, w której należy zarządzać finansami, dostawami, grafikiem, prowadzić księgowość, naprawiać usterki i dziesiątki innych czynności, które wykonujemy by cały ten mechanizm funkcjonował maksymalnie sprawnie i abyśmy my sami dobrze się w nim czuli.

Tym samym rozpoczynam na blogu nowy cykl związany z zarządzaniem gospodarstwem domowym właśnie. Mam nadzieję, że wyniesiecie z niego coś dla siebie, a przy okazji i ja będę miała okazję poznać Wasze pomysły na organizację wielu codziennych czynności. Dziś na przysłowiowy pierwszy ogień idzie o ironio woda.


Edukacja wodna w Polsce niestety nie jest w najlepszej kondycji. Nie jesteśmy w pełni świadomi właściwości samej wody, tego jak chronić jej zasoby naturalne, jak racjonalnie ją użytkować i jak swoją codzienną postawą zapobiec ubytkom jej zasobów na Ziemi.

Dziś przedstawię Wam jakie zasady obowiązują u mnie w gospodarstwie domowym. Chętnie też dowiem się jak Wy zarządzacie tematyką wodną u siebie, jakie macie sprawdzone patenty na zdrowe, racjonalne czy ekonomiczne wykorzystanie wody. 
Nie chciałabym tego aspektu sprowadzać tylko do oszczędzania. Nie mam na celu zachęcenia do wprowadzenia terroru w użytkowaniu wody i oszczędzania jej na każdym możliwym kroku, włącznie z przeganianiem męża czy żony spod prysznica bo już za długo leje się woda. Zależy mi na promowaniu samej świadomości zarządzania tym obszarem i wymianie naszych doświadczeń.

MOJE ZARZĄDZANIE WODĄ W GOSPODARSTWIE DOMOWYM

Woda kapiąca z kranu. Chyba najczęściej spotykana usterka. Ręka do góry kto nigdy nie miał do czynienia z nieszczelną uszczelką. Zakręcamy kran, a woda nadal kapie. Jednoznaczny sygnał, że nasza bateria wymaga naprawy, a jednak bardzo często go ignorujemy. Bo to przecież tylko krople... A to nic innego jak zwykłe marnotrastwo tak cennego zasobu, to prosta droga do zwiększenia rachunków za wodę, to niszczenie naszych umywalek i zlewozmywaków bo cieknąca woda bardzo często tworzy nieestetyczny nalot z kamienia.
Zdawaliście sobie sprawę, że jeżeli z kranu kapie nam 1 kropla na sekundę to rocznie możemy utracić 11 935 litrów? To ogromne ilości.
Staram się nigdy nie dopuszczać do takiej sytuacji i jeżeli tylko zauważę, że gdzieś uszczelka jest nieszczelna, usterka musi zostać naprawiona.


Nieszczelna toaleta. Kwestia jak powyżej. Warto sprawdzić czy nie ma przecieków gdy spłuczka przestanie pracować. Najprostsza metoda to podłożenie kawałka papieru toaletowego, jeżeli woda przecieka, od razu będzie widoczny ślad na papierze.
Koniecznie należy zweryfikować tę kwestię ponieważ tą drogą uciekają nam również ogromne ilości, nie mówiąc już o kolejnych zaciekach tym razem w toalecie właśnie.


Pozostawiona odkręcona woda. Ze wstydem przyznaję się, że jakiś czas temu często mi się zdarzało. A wszystko przez... koty oczywiście. Bunio bardzo lubi pić wodę prosto z kranu, kranu w łazience, jakoś ten w aneksie kuchennym mu nie podpasował. I bardzo często prowadzi do łazienki, wskakuje na umywalkę i daje do zrozumienia, że należy mu tę wodę okręcić. No więc jako sługa koci, odkręcałam tę wodę. I wychodziłam z łazienki... Zanim sobie o tej wodzie przypomniałam potrafiło jej trochę upłynąć, a Bunio już dawno zasnął na drapaku w pokoju. Teraz nie ma lekko, stoję nad nim i czekam, aż skończy żeby od razu zakręcić kurek.


Mycie zębów przy odkręconej wodzie. Przyznać się, kto tak robi? Ja niestety do niedawna tak właśnie robiłam, zupełnie bez pomyślunku, ot po prostu woda leciała, a ja nigdy nie pokusiłam się o refleksję, że spływa ona zupełnie bezsensownie. 
Teraz gdy zwilżę szczoteczkę od razu zakręcam wodę i odkręcam ją dopiero gdy dochodzi do płukania. Początkowo wydaje się to trudne, ale z czasem naturalnie wchodzi w nawyk. I tak jak kiedyś naturalne dla mnie było, że woda leciała i nie zwracałam na to uwagi, tak teraz naturalnie ją zakręcam.


Piję kranówkę. Zdajecie sobie sprawę, że za cenę 1 butelki wody mineralnej, możecie mieć około 300 butelek wody z kranu? Że plastik z butelki w 95% nie jest recyklowany, a do wyprodukowania jednej butelki zużywa się więcej wody niż do jej napełnienia...?
Woda z kranu obecnie nie ustępuje wodzie butelkowanej i jest dostępna od ręki, wystarczy odkręcić kran. Warszawskie wodociągi wydały setki milionów inwestując w nowoczesnej instalacje służące uzdatnianiu wody. Podobnie sytuacja ma się w Gdańsku.
Oczywiście aby woda była jak najlepszej jakości konieczne jest też dbanie o stan sieci wewnętrznych. Na to osobiście nie mamy wpływu bo zgodnie z regulacjami, obowiązek ten spoczywa na administratorach budynków. Ale dbać należy również chociażby o czystość sitek.


Dodatkowo warto zainwestować w filtry do wody pitnej, które wodę oczyszczają, mineralizują i alkalizują. My akurat posiadamy w domu filtr polskiej marki FITaqua, która jest patronem tego wpisu, dokładnie TEN. Produkowany w Polsce z certyfikowanych surowców o sprawdzonym pochodzeniu. Eliminuje on ewentualne bakterie, a także ponad 160 potencjalnych zanieczyszczeń, w tym ponad 145 substancji potencjalnie szkodliwych dla zdrowia. Co bardzo istotne budowa filtra zapewnia sterylność i brak dopływu powietrza do wody, dzięki czemu mamy pewność, że woda jest  w  w pełni bezpieczna. Stąd poleca się ją również niemowlętom, seniorom czy osobom o obniżonej odporności. 
I tak jak nie mam żadnych obaw aby pić czystą kranówkę, tak woda przefiltrowana zdecydowanie różni się w smaku, na korzyść oczywiście. Nawet dodatkowo po zamontowaniu filtra wymieniliśmy sobie czajnik elektryczny aby zaobserwować czy faktycznie nie osadzi nam się żaden kamień. Na poprzednim, tym sprzed filtra, niestety był. Na razie czajnik jest idealnie czysty.


Filtry kąpielowe to jeszcze inna kwestia. Te akurat są moim absolutnym hitem  bo pozbawiają wodę wysuszającego działania chloru i skóra po prysznicu jest zdecydowanie mniej ściągnięta. Ponadto chlor i inne substancje zawarte w wodzie mogą powodować alergie, a filtry kąpielowe wodę oczyszczają i dodatkowo właśnie zmiękczają, pozbawiając ją wysuszającego działania chloru i tym podobnych. Bardzo przydatne chociażby dla osób z AZS. Więcej możecie przeczytać chociażby TUTAJ.
Produkt maksymalnie prosty w montażu, montowany pomiędzy baterią prysznicową, a wężem lub pomiędzy wężem, a prysznicem. Kosztuje raptem 62 zł więc tyle co większość pojedynczych kosmetyków, które kupujemy. Szczególnie polecam go Waszej uwadze w kontekście dbania o ciało i urodę właśnie.


Skoro już przy prysznicu jesteśmy. Szybki prysznic zamiast kąpieli. 4 - minutowy prysznic to zużycie 60 litrów wody, napełnienie wanny do kąpieli już około 180 litrów. Robi różnicę.
Wiem, wiem, kąpiele są takie przyjemne. Zwłaszcza te z lampką wina, muzyką i zapalonymi świecami. Sama mam z definicji uproszczoną sytuację bo... nie mam wanny. Zdaję sobie sprawę, że gdyby było inaczej oczywiście, że nie raz skusiłabym się na kąpiel. Bo nie o to chodzi aby teraz zrezygnować z tego co lubimy, ale o to by korzystać z wody racjonalnie.


Unikajmy zbędnego spłukiwania toalety. Starszego typu spłuczki pobierają nawet 15 litrów wody, nowsze już tylko 6 litrów, ale to nadal bardzo dużo. Warto więc wszelkie drobne odpadki jak chusteczki i inne tego typu śmieci wyrzucić po prostu do kosza, a nie do toalety spłukując przy okazji cały pojemnik wody.
To akurat jeden z nawyków, który udało mi się wypracować stosunkowo łatwo. 


Pralka i zmywarka, dwa pożeracze prądu i wody. O prądzie jednak innym razem. 
Starszego typu pralki podczas jednego prania pobierają nawet 100 litrów wody, nowsze już tylko 40 litrów. Nowa zmywarka pobiera  10 - 15 litrów na cały program, chociaż są też takie, które mają zużycie tylko kilku litrów. Warto więc dokonując zakupu nowego sprzętu zwrócić uwagę również na ilość pobieranej przez urządzenie wody. W użytkowaniu zaś korzystać w miarę możliwości z trybów eko. Nadto istotne jest aby używać czy to pralki czy zmywarki wtedy, kiedy uzupełnione są w całości. Nie będę ukrywać, że ze zmywarką miewam problem, często brakuje mi niektórych naczyń i zdarza mi się włączać ją kiedy jeszcze nie jest pełna. Z pralką jakoś przyszło mi łatwiej bo niestety z racji na stosunkowo niewielki metraż mieszkania, suszarka na pranie stoi w pokoju głównym. I skoro już na nią muszę patrzeć to wolę jednorazowo. Wstawiam więc pranie maksymalnie rzadko, pakując ile się da.



Jestem bardzo ciekawa Waszych sposobów na zarządzanie gospodarstwem domowym w zakresie wody właśnie. Jakie macie sposoby na racjonalne jej użytkowanie i/lub oszczędzanie?