2015/06/16

KOSMETYCZNY RACHUNEK SUMIENIA - KWIECIEŃ I MAJ

KOSMETYCZNY RACHUNEK SUMIENIA - KWIECIEŃ I MAJ

Po dłuższym czasie kiedy żyłam sobie w przeświadczeniu, że w sumie nic nowego już mi nie trzeba, nareszcie mi się odwidziało ;) I co nieco do serca przytuliłam, i opieką otoczyłam.
A tak na poważnie, część rzeczy to efekt nowości na rynku, część związana ze zmianą pory roku, a dopiero na końcu listy klasyczne chciejstwa.


 

Garnier płyn micelarny

Micele Garniera to moja klasyka, zastąpiły Biodermę bo nie odczuwałam różnicy, poza tą w cenie oczywiście ;) Tym razem z przypadku wersja zielona, która jednak zostanie ze mną na dłużej bo mam wrażenie, że zmywa makijaż dokładniej i szybciej niż różowa.

Bumble and bumble Surf Spray

Bumble and bumble Surf spray. Dla mnie produkt genialny! Kupiony niejako przypadkowo bo kiedyś coś tam o nim słyszałam, ale jakoś specjalnie mnie nie pociągał. Teraz wiem, że zostaniemy ze sobą na dłużej. Spryskuję nim włosy, lekko ugniatam i plażowy look gotowy, dla mnie idealny zwłaszcza teraz latem. Obawiałam się początkowo, że będzie włosy sklejał, że może efekt będzie krótkotrwały, nic takiego. Także jak kogoś interesuje efekt lekko wilgotnych włosów, koniecznie do sprawdzenia.

Dior Bronze

Za ten zakup mogę podziękować Justynie bo to jej ówczesna recenzja na tyle mnie zaintrygowała, że wiedziałam, że jak tylko przyjdzie lato to muszę go sobie sprawić. Samoopalacz marki Dior, produkt, który zastąpi mi opalanie na plaży, które mojej skórze jednak nie służy, a sam efekt muśniętej słońcem skóry jednak bardzo lubię. Nie plami, równomiernie się rozprowadza, wygląda bardzo naturalnie. Dotychczas żyłam jeszcze w erze samoopalaczy, które potrafiły robić niesamowite, artystyczne smugi, ogromne zaskoczenie jak rynek się zmienił, na plus oczywiście.

Chanel_CC_cream

Nowy CC Chanel. Cudowny…! Nałożono mi go podczas jednego z eventów marki i przepadłam. Wiedziałam, że musi być mój. Nie znam poprzednich wersji więc nie równam, ale ta jest dla mnie genialna. Już sam zapach po odkręceniu wieczka jest oszałamiający, a efekt świeżości, który mam na twarzy przez cały dzień jest nie do podrobienia. Cudo! Obecnie używam tylko jego i nie zapowiada się żeby miało się to zmienić.

Helena Rubinstein Magic Concealer

Magic concealer czyli korektory Heleny Rubinstein to efekt poszukiwań produktu, który zasłoni moją szarą strefę pod oczami i jednocześnie nie dopuści do jej wysuszenia. Tym razem strzał w dziesiątkę. Najpierw kupiłam 01 bo bardzo lubię efekt rozjaśnienia tych okolic w makijażu, później dokupiłam jeszcze 02 na sytuacje gdy zależy mi po prostu na naturalnym efekcie. 
Po nieudanym zakupie korektora Estee Lauder, tu jestem bardzo zadowolona. Mam efekt, na którym bardzo mi zależało, i to rozjaśnienie 01 (!), i brak wysuszonej skóry. Estee niestety bardzo wchodził mi w załamania skóry i ją przesuszał.

Helena Rubinstein Magic Concealer

A ten tusz Estee to akurat próbasek, który wpadł mi przy okazji innych zakupów. Nie miałam jeszcze okazji testować.

Estee Lauder Sumptuous

Chanel Epatant. Cudowny! Qrcze, wszystko co Chanel chyba jest dla mnie cudowne :) O nie, żeby nie było, że jestem stronnicza, z lakierami do paznokci jest mi jakoś nie po drodze, bardzo słabo trzymają się moich paznokci.
Ale wracając do Epatant, cudownie skrząca się zieleń z szarością. Drobinek tyle co gwiazd na niebie i efekt bajeczny.  A same Illusion d'Ombres nie dość, że aplikują mi się banalnie łatwo (palcami) to jeszcze nie łamią się na powiekach i idealnie trwają do demakijażu.

Chanel_Illusion_dOmbres_Epatant

Idąc za ciosem pomadka Rouge Coco 402 Adrienne; lekko nudziakowa, bardzo naturalna na ustach. Również mój ostatni hit.
Zakup ponownie sprowokowany przez makijażystę Chanel bo sama pewnie na tak delikatesowy kolor bym nie spojrzała, ale jak już zobaczyłam efekt na ustach, w makijażu...

Chanel_Rouge_Coco_Adrienne

A na to wszystko puder Chanel Vitalumiere. Produkt z serii tych, bez których można się spokojnie obejść, ale jednak jak już się je ma, to potrafią zrobić efekt w makijażu. Moja kropka nad 'i".

Chanel Vitalumiere

I jak, ktoś coś sobie upatrzył? :)

Kasia