2018/03/25

KILKA MOICH BIZNESOWYCH ZASAD, KTÓRE UŁATWIAJĄ MI PRACĘ


Dzisiaj był zawodowo trudny dzień. Wiecie, jeden z takich gdy już marzysz żeby się skończył i najchętniej człowiek zakopałby się pod koc. Dzień gdy myślisz sobie, po co było zostawiać ten etat, było trzeba siedzieć za biurkiem i mieć święty spokój. Ale to minie, zawsze mija. Za to dzień ten natchnął mnie żeby spisać moje biznesowe zasady, które pomagają mi przetrwać i złapać dystans.




Przede wszystkim święta prawda, której przyswojenie trochę mi zajęło.


NIGDY NIE ZADOWOLISZ WSZYSTKICH KLIENTÓW

Po prostu się nie da. Ludzie mają tak różne oczekiwania, że choćby człowiek na rzęsach stanął, to i tak nie zawsze się uda. Staracie się, wykonujecie wszystko na 120%, a po wykonaniu usługi okazuje się, że klient jest delikatnie mówiąc  - "niezadowolony". Boli bardzo, prawda? Długo się z tego leczyłam. No bo dlaczego, ja przecież wszystko zrobiłam dobrze, a klient wystawił mi opinię 7.5 na 10 z notatką, że był hałas za oknem. Ale to jest mieszkanie w samym centrum, z informacją w opisie oferty, że to centrum, ba nawet ze zdjęciami, na których widać, że okna wychodzą na ulicę. Innym razem dostałam minus za brak blachy do ciasta. Tak, za blachę do ciasta. Przyznaję się, nie pomyślałam, że w mieszkaniu na wynajem krótkoterminowy blacha do ciasta może być niezbędna. No nie pomyślałam, że ktoś może mieć ochotę na wakacjach piec ciasto.
Stop, tak po prostu będzie. Zawsze znajdzie się ktoś kto nie będzie zadowolony. Trzeba po prostu robić to co powinniśmy, najlepiej jak się da. Tak, żebyśmy sami sobie nie mieli nic do zarzucenia. Oczywiście, że należy słuchać głosu klienta, mam już tą nieszczęsną blachę na wyposażeniu, kosztowała grosze, ale nie jestem w stanie chociażby nic poradzić na hałas słyszalny w mieszkaniu, które położone jest w centrum miasta. Oczywiście, powiecie, że mieszkanie można wygłuszyć. Tylko, że należy też ważyć konieczne zmiany. Wygłuszenie akurat tego mieszkania wiązałoby się z wymianą okien, a to już spory koszt. Jeśli skargi na hałas zdarzają się mimo wszystko incydentalnie, zwyczajnie wymiana się nie kalkuluje. Nie przyniesie mi ona na tyle większej ilości rezerwacji, które miałyby pokryć koszt wymiany.


Bo właśnie, prowadząc swoją firmę 


NALEŻY ZAWSZE KONTROLOWAĆ WSZELKIE KOSZTY. BIZNES MUSI SIĘ ZWYCZAJNIE OPŁACAĆ.

Nie może być tak, że zabieram z domu papier toaletowy i przenoszę go na mieszkania. Bo ten papier też mnie kosztował. I jeśli wchodzi na stan firmy, to należy go uwzględnić w kosztach. Zabrałam z własnego domu nieużywany ekspress do kawy i wprowadziłam go na stan jednego z mieszkań? Ok., ale ten ekspress też ma swoją wartość. Kalkulując później opłacalność obsługi danego mieszkania muszę mieć na uwadze,  że na ten ekspress też poniosłam wydatek.
Często umykają nam tego typu koszty; paliwo na dojazd, artykuły biurowe, artykuły higieniczne (tutaj oczywiście różne w zależności od branży), ale to też są wydatki, które ponosimy.
Excel czy numbers (dla pracujących na Mac) prawdę Ci powie.
Biznes musi się opłacać. Pewnie, można dopłacać, na początku. Ale musisz sobie przyjąć datę x kiedy należy zweryfikować czy to co robisz, przynosi ci pieniądze. Jeśli nie, widocznie to co robisz, robisz źle, lub tego typu usługa/produkt w tej formie nie ma racji bytu.
Każdy koszt ponoszony w firmie musi być uwzględniony.


KLIENT NIE JEST MOIM PANEM

Moja żelazna zasada. Jestem ogromną zwolenniczką różnego typu relacji partnerskich w moim życiu.  Feudalizm się skończył. 
Część z was być może pamięta moje wywody na temat rozmów kwalifikacyjnych. Świetny przykład. Osoba rekrutująca nie jest na pozycji pana, nie jest lepsza. Obydwie strony mają interes. Rekruter szuka pracownika, pracownik szuka pracy. Ale nikt nie jest panem sytuacji. Dwie strony mają interes i spotykają się by uzgodnić co i za ile mogą sobie zaoferować.
Tak samo jest w mojej ocenie przy relacjach biznesowych. Ja chcę sprzeda usługę, klient chce ją kupić. Ja mogę tę usługę sprzedać komu innemu, klient może kupić gdzie indziej. Jesteśmy partnerami. Nie ma tu panów.

Dlatego nigdy, ale to nigdy


NIE MOŻNA DAĆ SOBIE WEJŚĆ NA GŁOWĘ

Należy szanować swój czas i swoje zasady.  Jeżeli mamy spisany regulamin współpracy, umowę (umowa ustna też jest umową), to ona jest wyznacznikiem zasad naszej współpracy. Nie możemy naginać się w nieskończoność tylko dlatego, że przyszedł klient. Jeżeli jesteśmy umówieni na konkretną usługę, w konkretnej cenie, to tego się trzymajmy.
Oczywiście, że są wyjątki, ale tutaj pomocnikiem jest zdrowy rozsądek. Mam w ofercie informację, że zapewniam dwa ręczniki na osobę. Klient prosi o trzy, ok., spełniam życzenie klienta. Nie kosztuje mnie to dużo więcej, a klient będzie zadowolony. Ten jeden ręcznik ekstra nie zrobi mi wielkiej różnicy. Ale po dwóch dniach klient prosi o kolejne dwa ręczniki. I w tym momencie zapala się lampka. Zasady pobytu były jasno określone, ręczniki też się eksploatują, ich pranie kosztuje - koszt prania liczony jest na kilogram. Należałoby teraz zestawić dochód z danej rezerwacji, z kosztami, które poniosę. Pranie nie będzie mnie już kosztowało X złotych polskich, ale Y. Bo te ręczniki będą dodatkowo ważyły. Nagle okazuje się, że ta rezerwacja zaczyna balansować na granicy opłacalności, a ty zastanawiasz się czy pięć ręczników na osobę przy trzydniowym pobycie to faktycznie konieczność. Czy w domu sama zużywam pięć nowych ręczników przez te trzy dni, no nie. Ok., nie wiem jak wy, ale ja tylu ręczników prywatnie nie przerobię.
Są jakieś granice rozsądku.

I tak samo jak są granice rozsądku, tak samo należy po prostu


CENIĆ SWOJĄ PRACĘ I DOBRZE WYCENIAĆ USŁUGI

Ja wiem, że każdy kiedyś zaczyna. Zależy nam wtedy na zdobyciu doświadczenia, opinii, a klienta, który da nam to doświadczenie i wystawi opinię najłatwiej zdobyć... niestety niską ceną. Ale niestety, każdy kija ma dwa końce, rażące zaniżanie cen niszczy branżę. I już teraz abstrahuję od mojego biznesu. Klient, który nauczy się, że dana usługa kosztuje X złotych, nie będzie chciał za nią płacić w przyszłości Y złotych. 
Nie można pracować po kosztach. Pracujemy by żyć, musimy zarabiać.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli, ja nie mówię teraz żeby windować ceny bo mi się należy. Mam na myśli zdrowy rozsądek. Każdy prowadzący swój biznes ponosi z tego tytułu koszty. Usługą, którą wykonuje musi zarobić na koszty plus zarobić na siebie, na czysto.
Ceńmy się!


A jak już przy kosztach i zyskach jesteśmy. Jeżeli nie masz wiedzy księgowej

ODDAJ SWOJĄ KSIĘGOWOŚĆ DO BIURA RACHUNKOWEGO

Na ten temat pisałam więcej w TYM POŚCIE - dlaczego warto korzystać z usług profesjonalistów.
Przepisy w Polsce zmieniają się tak często, że naprawdę trudno za nimi nadążyć. Interpretacje urzędów są tak różne. A drobny błąd może naprawdę dużo kosztować.
Rób to co potrafisz najlepiej czyli skup się na swoim biznesie.
Dziwnym przypadkiem gdy PIT zaczęło mi rozliczać moje Biuro rachunkowe, nagle mam zwroty podatków, a do tej pory jedynie dopłacałam. Bo nie zadawałam sobie sprawy z możliwości odliczeń, które istnieją. Niech każdy robi to co potrafi najlepiej. Ja znam się na nieruchomościach, nie na księgowości.



Coś jeszcze warto dodać do tej listy?