2018/01/09

GRUDZIEŃ 2017 - PRZEGLĄD SUBIEKTYWNY


Miesiąc, który minął nie wiem kiedy. Wyjazd wakacyjny, święta to wszystko spowodowało, że czas do tych wydarzeń był jednym wielkim oczekiwaniem, a później wszystko czmychnęło nie wiadomo kiedy. Niewątpliwie to podróż do Tajlandii była typ top of the top miesiąca, bo była to dla mnie niesamowita przygoda i mój pierwszy raz w tej części świata. Niemniej wydarzyło się też kilka innych pomniejszych  fajnych zdarzeń. Jakich? Zapraszam.



Gdańsk


Gdańsk

Świąteczny Gdańsk. Jest klimat, prawda? Bez względu na to czy czas ten ma dla nas wymiar religijny czy traktujemy go jako tradycję i możliwość spotkania z bliskimi. Uwielbiałam spacery po grudniowym Gdańsku. Teraz, mimo, że choinka jeszcze stoi, nie ma już dla mnie takiego klimatu. Chyba grudzień sam w sobie jest magiczny.

Anima Cafe

Generalnie to był miesiąc dość leniwy. W mojej branży dało się odczuć spowolnienie i mimo, że turyści oczywiście cały czas byli i są, to w tym okresie jest ich jednak zdecydowanie mniej. Był więc czas na zimowe herbaty, na home office czy na nadrobienie zaległości książkowych.




Znacie pozycję "Polki"? Ta książka to analiza nas Polek. Jakie statystycznie jesteśmy, co lubimy, gdzie pracujemy itd. Bardzo dobra pozycja dla wszystkich, którzy lubią różnego rodzaju badania społeczne i analizy.

Kwiatki Marii Czubaszek

Jestem ogromną fanką większości wypowiedzi pani Marii i bardzo się z nimi utożsamiam. Co prawda sytuacja niestety zmieniła się, ale zostały jej słowa spisane. Cudowna, lekka, zabawna książką "Kwiatki Marii Czubaszek". Bardzo przyjemna lektura na wieczór.


Za to z grudnia zapamiętałam też jedną pozycję filmową, a mianowicie "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie". Genialny film obrazujący naszą rzeczywistość i to jaką rolę w naszym życiu pełni obecnie telefon komórkowy... Jedna kolacja, siedmioro przyjaciół i ich telefony komórkowe. Musicie to obejrzeć. Do tego nasza śliczna Katarzyna Smutniak w roli gospodyni wieczoru.

W grudniu, przed samym wyjazdem na wakacje, zdążyliśmy jeszcze wziąć udział w koncercie Lady Pank. Powiem tak. Klasyka zawsze się broni. Zarówno w kwestii ubań jak i muzyki. Niektóre rzeczy/wydarzenia/muzyka etc. są po prostu nieśmiertelne. Nadto ja kocham polski rock więc...


Odkryłam też dla siebie coś nowego w kwestii kosmetycznej. Marka Pat & Rub p.Kingi Rusin. Muszę na ten temat przygotować osobny post bo jestem pod ogromnym wrażeniem tych produktów. W chwili obecnej używam kremu na dzień, kremu na noc, kremu pod oczy i ekoampułki 1. Znacie te produkty? Jeśli nie postaram się Wam je w najbliższym czasie przybliżyć. Warto.

Tajlnadia, Bangkok

Tajlandia i Bangkok. Słyszeliście to powiedzenie, że Bangkok wciąga? Mnie na pewno. Uwielbiam duże miasta, uwielbiam ich dynamikę, hałas, mnogość wszystkiego. Bangkok to dla mnie kwintesencja tego wszystkiego. Uwielbiam. Nabrałam ogromnej ochoty na poznanie kolejnych dużych, azjatycich miast. 
Na ten temat z pewności pojawi się osobny post.

Tajlnadia, Bangkok, Lebua state tower

Pamiętam jak przygotowywałam się do tej podróży i na forach czytałam, że na Bangkok to nie ma co poświęcać więcej niż 2-3 dni. A reszta to lepiej ruszać na wyspy. I teraz wiem, że te porady są warte tyle co nic. Bo każdy z nas lubi co innego. Mnie kręcą duże miasta. Na Bangkok miałam 4 dni i było mi mało. Bardzo chciałabym wrócić. Gdyby nie to, że mam apetyt na poznawanie wciąż nowych miejsc najchętniej wróciłabym od razu na kolejne wakacje.
Ten widok za mną to widok na Bangkok z naszego pokoju hotelowego na 59 piętrze hotelu Lebua State Tower. Tego uczucia, które towarzyszyło mi wychodząc na balkon pierwszy raz, nie zapomnę chyba nigdy. Tak ogromna ekscytacja i poczucie bycia w centrum miasta, które chyba nigdy nie śpi.

Koh Samet

Absolutnie więc odradzam pomijanie Bangkoku podczas podróży do Tajlandii, ale zaznaczam, że trzeba lubić duże miasta. Część z Was pewnie lepiej bedzie się czuła na tajlandzkich wyspach. Też cudownych oczywiście bo przecież i na wyspę  dotarliśmy. Po tych wszystkich wrażeniach człowiek potrzebował też klasycznego odpoczynku w pięknych okolicznościach, drinków z wody kokosa czy masażu na plaży.

Koh Samet

Sama już nie mogę doczekać się, aż zbiorę sobie tutaj te wszystkie wspomnienia w postaci posta i raz jeszcze odświeżę te widoki.

Z Tajlandii wróciliśmy na same Święta. Święta w drodze bo my zawsze spędzamy je na dwa domy.
A chwila moment i po Świętach Sylwester, spędziłam go tak jak dawno marzyłam, w domu, w dresie, na kanapie. Naprawdę. Może to dla wielu z Was nudne, ale mnie Sylwester nie kręci zupełnie i przy całym tym szaleństwie i zapytaniach "gdzie spędzasz Sylwester", ja marzyłam własnie o nierobieniu nic.


Okazuje się, że marzenia można spełnić. Czego i Wam życzę.