Taaa, te wyprzedaże... Róż Chanel chodził za mną od dawna. No niby róże miałam, Mac-owe i Estee Lauder, i z których byłam bardzo zadowolona, ale jakoś tak miałam chęć spróbować w końcu i tego osławionego Chanel-a. Zwłaszcza, że powszechnie wiadomo, mam słabość do tej marki. No a jak już trafiłam na niego podczas wyprzedaży w Douglasie... Przecież to oszczędzanie przez kupowanie :) No bo wiecie, tak czy siak, prędzej czy później bym go kupiła, no a skoro można taniej to tylko oszczędzę. No to kupiłam, i nawet nie jeden...
Ale dziś tylko jeden z nich. 88 Vivacite czyli piękny subtelny róż. Taki prawdziwy pink, pink. Mój ideał. Nic mi się nie sypie, rozprowadza się bajecznie prosto, a na policzkach trwa w stanie niezmienionym calutki dzień. Jest super.
Opakowanie, klasyczna, elegancka kasetka, z lusterkiem i pędzelkiem. Co prawda wolę swój własny, dłuższy przede wszystkim bo łatwiej mi się takimi operuje, ale w sytuacjach kryzysowych ten też da sobie radę.
Kolor stopniuje się idealnie, jak kto lubi. Subtelny pink albo intensywny róż ;) Poza tym to chyba produkt z tych, które nigdy się nie kończą. Mimo intensywnej eksploatacji nie widać na nim żadnego zużycia. I choćbym nie wiem jak się starała to nie widzę w nim żadnych wad. No może w sumie jedną, jest tak fajny, że chce się więcej i więcej. Tylko kiedy później to wszystko zużyć? :)
![chanel_powder_blush_88_vivacite_pieknie_jest_zyc chanel_powder_blush_88_vivacite_pieknie_jest_zyc](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7WlaRjLqFxRlU_cHbgZ-e7tHfu39WVX98Fkgekl_k7eOI3ledcADHBtM6hjWgU9yAAILkn_USLhQlMfXo4SymnBN_-7Xa4VxM5zYTY707_x74ug9boFPXRBjD-OeBxMjblZ_952B-k9qj/s1600/chanel+powder+blush+88+vivacite_5.jpg)
Jak macie jakiś swoich ulubieńców, to zarzućcie numerkiem, chętnie przyjrzę się bliżej :) a może akurat coś zaskoczy ;)
Kasia