![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdrwc0N0172yHCrMu5iLvkqye7SnUlQZcW1bKIludGbP1w8cF5oIygoJKXq9nBaW5eeEvAFCs-yHVF-WCFkdPv9swOfV4cStSTZS17iJhDhLJPMnpmU5EXWG5R6-RQTYdxuJNU7kzX0Sk/s1600/TYTU%25C5%2581OWE.jpg)
Najwyższa pora aby pożegnać i rozliczyć się z lutym. Na szczęście bo nieszczególnie przepadam za tym miesiącem. Styczeń jest do zniesienia bo najczęściej jestem jeszcze naładowana po urlopie, który zawsze mam w zimie właśnie, a luty to już znużenie zimą i oczekiwania na wiosnę, a to przecież wydaje się, że jeszcze tyle czasu. Teraz już marzec więc z górki. A co się zadziało w lutym? Co chcę pamiętać, co polecam?
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc5U00HF6cIZiscnqrROWvUBZebVAi6Rx-Fy1OL-rGfCoEQI7rnlP3l6vJ9KUQ5EW1uLd9XdFMP3n2wEDRcCOFjqdhayIeFhBm9kQzitf9-IJulEM81XZYZoIQT5kKf6Wr7k_Isku7U3w/s1600/wieczory.jpg)
Zimowe wieczory mają swój urok, tego nie można im odmówić. Notorycznie paliłam świece żeby uprzyjemnić sobie czas, chociaż zdecydowanie bardziej cieszyły mnie promienie słoneczne. I jak widać nie tylko mnie. Moje futra już zdecydowanie czekają na wiosenny sezon wygrzewania się w ciepłym słońcu, łapią każdy kawałek podłogi gdzie można się w słońcu właśnie wyciągnąć.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU7ZL-_mGK9bQxsQ7s15CQyPJ6MpaEF8AA2AaXk1LAYOWuAwbnVJ3xQWP_XizqunqKQYCRXLYjbySXQp2ygllv5SJdxWzR51EVlFJ84iyaomz16YedKm3rVrJsTAKE4JUQ34Zf8kjavVk/s1600/gdansk.jpg)
Zima nie zima, spacery muszą być. Niejednokrotnie pokazywałam uroki mojego miasta i dziś nie inaczej. Piękna i najbardziej rozpoznawalna w Gdańsku ulica Mariacka, piękna piwna i Stare Miasto w ogóle. Ale Gdańsk to nie tylko to stare centrum, to również niesamowicie klimatyczna Oliwa, która również załapała się na jedno ze zdjęć w prawym, dolnym rogu.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSHmZwouCGxTTqkZERoeF_z5Yu_ftEUud3qR8nSaK6UJ3bf22DcyFgNqw4cVtN2K3XZC8ghRrTgTgYe-ccQDzJ5Qkim8fUMSmsAVNexuAR-bq-RqIYat1ghb5qwjNi_HUfSV-mYZKZr2Y/s1600/plaza.jpg)
Moje miasto Trójmiasto. Nie tylko Gdańsk, daleka jestem od wszelkich trójmiejskich antagonizmów. I tak były też spacery po pięknej plaży w Gdyni Orłowie oraz w Sopocie. W każdym miejscu inaczej, ale w każdym pięknie.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAugUbrny0-sEikmGB7T23CvJZN5WXjfbE7qyih2rfPdUeSpKfPHif1n1Mbui2JlCLuqDPMRQTcSQB606XQ99NJoEFde-4KYWbbYcgJi-IoGnnRWVWNxiBhqTTmnOKekWt4VQuzAOKVz4/s1600/chora.jpg)
A po spacerach przyszło mi się rozchorować… No nic, był czas na nadrobienie książkowych zaległości, był czas na śniadania pod kocem, był też kot, najwierniejszy towarzysz w nieszczęściu. Ktoś musi zarabiać więc Paweł poszedł do pracy i to moja kota ze mną trwała. Co prawda kubka z herbatą nie podała, ale towarzystwo zapewniała.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiGqOAXGFsHOJDotWzhYw0hZ9Odo_8bOSHdKABWk1z0HDiVtx4KRake1BdcNbqGg-gYmaTGym7OSzPPJ_tDUTzZFePhb4GIgzipVfRfinnOkp_-nUluavrfs-Bg20Q6a9psgBFhw5hzy8/s1600/ja.jpg)
W końcu do pracy przyszło wrócić, a jednego dnia wracając z niej, do fryzjera. Jak tak sobie patrzę na te zdjęcia to całkiem ładnie mi w tych ciemnych włosach było. Niemniej czułam, że coś muszę zmienić i zaczęła się akcja rozjaśnianie. I tak jest nieźle bo pierwszym moim pomysłem było, że zostanę blondynką :)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglI_gZ6EigoX94MqppJgBFBn8KsdIoHwYO-0HkKMRade5iAHKPJJz1GvD9Vt2V2Wf0Ck82XRKqhyphenhyphenK8Ib752xBj6pHxkdONag8fzKNyDDq_vHvVywonzuE-Kyc0Kiq4dWKPXLwXf2oIqNI/s1600/food.jpg)
Wieczory z winem, wieczory z zieloną herbatą, w międzyczasie mój ostatni ulubieniec czyli desery z chia. Fajnie jest.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXY04Nn4uOD86q-fPvEZLnxtQFZIjTDeqFyve47IktKExF9blgeUSZK2BtzDIQrXcsV1U9IfPqJ5rZpdcuffiaZZugUevXY1swmdHx59i_knWp0N2Ne5uiWtImXAOC0Ns4zsUVNNW_r4U/s1600/obiady.jpg)
Pojadło się też trochę, a jakże. Kuchnia meksykańska. Jakby ktoś szukał w Gdańsku to ja polecam Pinata w Oliwie (lewe, górne zdjęcie). Lokal, który zaczynał od food trucka; obecnie posiadają jeden lokal stacjonarny w Oliwie właśnie, a za jakiś czas otwarcie drugiego w Gdańsku na Dolnym Mieście. Bardzo smaczna kuchnia. I drugi klasyk jeśli chodzi o kuchnię meksykańską właśnie czyli Pueblo na Starym Mieście.
Burgery niezmiennie w wersji wege w Surf Burger oraz moim ukochanym Avocado. Z naciskiem na Avocado gdzie w mojej ocenie burgery zdecydowanie lżejsze i z o niebo większą ilością dodatków, ale to oczywiście wersja wege.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIH9obbQYt1kjoPQSMvfV2nGGgwO7YzN3KDfgzE66LSLtlz5UkRzosQqRpvWyaioMtGtEJ7m96yc3wBzChmWBN-Fg0pf3jkvfueJxQUYPv0EBPL7qRO2N-rBNIWw6G2HWvToWdZE2mrQM/s1600/obiad2.jpg)
Ale nie tylko Meksykiem i burgerami człowiek żyje, równie dobrze smakuje polska pyra. Tutaj pod postacią zapiekanki z porem i serem, czy też swojski naleśnik. Albo najbardziej klasyczny kotlet jajeczny z ziemniakami i surówką z pora w barze mlecznym. W mleczaku pamiętam, że jadłam w dniu kiedy podpisałam umowę kredytu hipotecznego, bardzo symbolicznie :) zbieram na ratę więc oszczędzam ;)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh538Setyh0IX7mAVnygDrARbjjUxKihjsRGhHPPuGkcI0Z72_dQAwPlVp978knNuw9w9TaqII0O1d-oCaRWY7vRYQVX5IdXEWVB7MYvA1AX8p4UmLzd5jAXYzMYn-7v2Sm4xtBDuZLFJE/s1600/stary+manez%25CC%2587.jpg)
A jak mieliśmy pewnego weekendu gości to wieczór zdarzyło nam się spędzić w Starym Maneżu. Gdańsk i okolice oraz przyjezdni, bardzo polecam! Przesympatyczna obsługa, pyszne piwo, przeróżne przegryzki, a w część weekendów niesamowite koncerty. Czekam latem na Dire Straits symfonicznie, ogromna szkoda, że nie w oryginale, ale chętnie posłucham i tak. Fanów zachęcam do zapoznania się z wydarzeniem.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_durXqtnnD3U1NEpIxQs_0h45QmfJ7jxwtAXzt6-wd2ki1HqhYq_D6PU49cOHc1Iqp8u9Ku6heJEtKLwQNch8zsBhyBfoHopopcGCAj-vIJ9lKr26AJi7A1eopOzLoE708hnpnZuQ_jA/s1600/beauty.jpg)
Hydra Beauty Chanel, mój lutowy nabytek. Jeden z niewielu, jak nie jedyny krem, który faktycznie robi u mnie efekt. Skóra jest odświeżona i rozjaśniona, bardzo się lubimy.
Na paznokciach zaś królowały dwa kolory. Brąz położony jeszcze w styczniu i zgaszony róż. Ostatnimi czasy noszę już tylko hybrydę, wygoda jest dla mnie nie do przecenienia. Koniec z matowieniem czy odpryskami w najmniej spodziewanym momencie, a że trzyma mi się rewelacyjnie i nie widzę jakiś większych strat w paznokciach jako takich, nie planuję żeby cokolwiek miało się zmienić.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9IgxhrI6C01t7Rq6hbUQYr75mbwKFLYzOIqeYjaGb6v8_OCMJCz6iqeIslpG4q8Wdw7pzK25ZhZHPSorDr6xvpf_T0ziOkP0obAOZA2xfrWGBDA0x8PVZOCiizW_iqvUyClnbhUZY-5A/s1600/koty.jpg)
Koty. Czy ktoś pomyślał, że ich zabraknie? Nie ma przeglądu miesiąca bez chociaż jednego kota :)