2016/09/27

JESTEM Z SIEBIE DUMNA


Nie jestem gdańszczanka z urodzenia, pochodzę z Polski zachodniej, dokładnie z Gorzowa Wielkopolskiego. Kiedyś jednak podjęłam decyzję, że chcę spróbować żyć w innym miejscu. A może zawsze wiedziałam, że Gorzów jest tylko etapem, przystankiem w życiu. Punktem startowym z racji bycia miastem urodzenia.

Bardzo to miasto lubię, do dziś darzę je ogromną sympatią i wracam zawsze z sentymentem. Tam jest mój dom rodzinny, tam mieszkają Rodzice. Ale to nie jest moje miasto do życia.

Pierwszą możliwością jaka pojawiła się w życiu był czas decyzji co dalej z moją edukacją po zdaniu matury. Studia wydawały się najbardziej naturalnym wyborem, tym bardziej, że kończyłam liceum ogólnokształcące. Już sama nazwa mówi za siebie. Liceum ogólnokształcące równa się wiedza ogólna, brak umiejętności zawodowych. Dziś uważam, że to był ogromny błąd mojego rocznika '83 i nam najbliższych. Wtedy uważało się, że tylko skończone studia gwarantują przyszłość i tym właśnie doprowadziliśmy do powstania ogromnej grupy ludzi, którzy pokończyli te studia, a później mieli problem ze znalezieniem zatrudnienia bo ich oczekiwania były bardzo wysokie; no bo przecież skończyli studia.  To miało być takie prestiżowe. Tylko, że rynek nie był przygotowany na taką ilość osób z wyższym wykształceniem. A do tego, o ironio, doprowadziliśmy do dewaluacji tego szczebla nauki. Kiedyś prestiżowy, dziś stał się po prostu powszechny. Magistrem może być każdy.


Żebyśmy się dobrze zrozumieli. Ambicja to rzecz wspaniała, pęd do wiedzy również, ale nie ma konieczności aby każdy miał wyższe wykształcenie. Rynek potrzebuje też specjalistów, rzemieślników, ludzi z pasją. Ale teraz to mi się łatwo mówi

Sama wtedy rozpoczęłam studia, wyjechałam z Gorzowa do Szczecina. To jednak nie było to miasto, czasem tak po prostu jest, że coś nie gra. Postanowiłam szukać dalej. 


Byłam w trakcie pięcioletnich studiów magisterskich i nagle postanowiłam zmienić uczelnie. Nie jestem już na bieżąco i nie wiem jak jest obecnie, ale wtedy wbrew pozorom nie było to takie proste. Wcześniejsza sesja na macierzystej uczelni, w międzyczasie formalności na nowo wybranej. Mimo, iż studia miałam kontynuować na tym samym kierunku, ilość różnić programowych na poszczególnych uczelniach była ogromna. Nagle okazało się, że socjologia w Szczecinie to zupełnie inny kierunek niż socjologia w Gdansku, z zupełnie innymi przedmiotami.


Bo to Gdańsk właśnie wtedy sobie wybrałam. Miasto wolności. Po dziś dzień uwielbiam to hasło, jestem chyba po prostu wrażliwa na wolność jako taką. Uniwersytet Gdański dał mi szansę, ja dałam szansę sobie i zaryzykowałam. Zaczęłam na nowo raz jeszcze. Nie żałuję. I gdy tak po prostu jadę sobie po pracy na plażę i patrzę na to co mam na wyciągnięcie ręki, to jestem tak bardzo szczęśliwa i duma. To jest moje miejsce. Wybrałam, zawalczyłam, zwyciężyłam. Teraz czuję, że jestem we właściwym miejscu.


Tak uczciłam pierwszy dzień jesieni, na plaży, którą widzicie na zdjęciu głównym.

Chciałam tym tekstem powiedzieć, że zawsze jest dobry czas na zmianę. Że jeżeli to miejsce, w którym jesteśmy nie jest tym, w którym czujemy się na miejscu, to warto to zmienić. Nie twierdzę, że będzie łatwo, to tak nie działa. Ale trzeba próbować


Więc jeśli gdzieś tam w środku ktoś z Was czuje, że to cały czas nie jest to, że chce czegoś innego, to do roboty. Od samych chęci nic nie przyjdzie, trzeba jeszcze podjąć tę ostateczną decyzję i zacząć działać.
Przede mną też jeszcze kilka takich decyzji. Ale jeśli nie spróbuję, to zostanę z poczuciem niedosytu i domysłami co by było gdyby. To ja już wolę sprawdzić co się zadarzy. A co jak się nie uda? W najgorszym razie wrócę do punktu wyjścia, ale z poczuciem, że spróbowałam. I będę mogła być z siebie kolejny raz dumna. 
I Wam również życzę byście mogli być z siebie i swoich decyzji dumni.