2016/12/22

CO ZROBIĆ Z NIETRAFIONYMI PREZENTAMI

 
Nie lubię gromadzenia rzeczy, źle się czuję kiedy otaczają mnie przedmioty w mojej ocenie zbędne. Nie zbieram kartoników, tasiemek z założeniem, a bo może się przyda. Taki nadmiar przedmiotów mnie przytłacza. Tak samo sytuacja wygląda jeśli chodzi o moją szafę czy kosmetyczkę nawet, rzeczy nieużywane muszą zniknąć.
Wychodzę z założenia, że przy obecnej dostępności wszelkiego rodzaju dóbr, nie ma problemu aby w razie potrzeby po prostu coś zakupić. Gromadzenia na zapas powoduje zaś, że produkt albo staje się z czasem bezużyteczny, wychodzi z mody, staje się zbędny czy nawet przeterminuje się. Stąd staram się aby przedmioty, które mnie otaczają spełniały jakąś funkcję.
Natomiast tak jak sama staram się zarządzać swoimi zakupami zgodnie z przyjętymi zasadami, tak nie mam wpływu na funkcjonalność przedmiotów, które otrzymuję w prezencie.
 


NIE KAŻDY PREZENT, MIMO SZCZERYCH CHĘCI, BĘDZIE TRAFIONY
 
Jestem zwolenniczką prezentów użytecznych. Natomiast sama ta zasada jeszcze nie gwarantuje trafności prezentów. Oczywiście sam fakt, że ktoś mi coś daje doceniam ogromnie, żebyśmy się dobrze zrozumieli. Zawsze uważałam i nadal zresztą uważam, że nic mi się za darmo nie należy więc jeżeli już ktoś mi coś daje to jest to dla mnie ogromnie miłe. W praktyce jednak zdarza się, że cieszy bardziej sam fakt, że w ogóle ktoś o mnie pomyślał i coś mi dał, niż sam ten przedmiot jako taki.
 
Pewnie większość z nas ma gdzieś z tyłu głowy prezenty, które bardzo ucieszyły, ale jednocześnie, z których nigdy nie skorzystaliśmy; mogą być to różnego rodzaju ozdoby domowe, które nie pasują nam ostatecznie do wystroju, ubrania nie w naszym stylu, w których po prostu nie czujemy się dobrze, sprzęty domowe czy elektroniczne, które w praktyce są nam zbędne. Sam gest jednak, że coś dostaliśmy oczywiście w serduchu pozostaje.
 
Pamiętam na przykład jak kiedyś w prezencie otrzymałam pościel. Bardzo ładną pościel, ale... Nie była ona zupełnie w moim stylu. Doceniam jej urok jako taki, chociażby hafty, które na niej były, ale ja akurat lubię klasyczne, geometryczne wzory, lub w ogóle ich brak,  i bardzo stonowane kolory, a ta akurat haftowana była w kolorach tęczy. Uroczych, ok., ale zupełnie nie moich.
Poza tym była w rozmiarze, do którego nie posiadałam kołder i poduszek...
 
I cóż. Cieszył mnie sam fakt, że o mnie pomyślano, że coś dostałam, ale nie miałam możliwości, i tak po prawdzie też chęci, na skorzystanie z tego prezentu. Bo oczywiście, zawsze mogłam kupić odpowiedni rozmiar kołdry i poduszek, mogłam korzystać z tej pościeli bo przecież to nie tak, że przez to, że była kolorowa nie mogłabym pod nią zasnąć, ale nie. Bo to nie tak powinno być, że coś robię na siłę.
 
CO ZROBIĆ Z PREZENTEM, KTÓREGO NIE WYKORZYSTAMY
 
Co jednak z samym przedmiotem? Postawić tą figurkę na półce mimo wszystko? Nosić ten sweter, w którym czujemy się źle? Schować do szafy krajalnicę chociaż wiemy, że jej zapewne nigdy nie użyjemy? W mojej ocenie nie.
 
Warto zaś dać temu przedmiotowi drugie życie. Pozwolić by znalazł nowego właściciela, który faktycznie będzie się nim cieszył. Bo przecież to nie tak, że jeżeli dana rzecz nie podoba się nam, to już nie spodoba się nikomu innemu. To jest właśnie ogromny plus tego, że jesteśmy inni, co innego lubimy, co innego nam się podoba. Zawsze gdzieś tam jest ktoś, dla kogo ten nietrafiony dla nas prezent, będzie jednak prawdziwą radością.
 
Co ja robię z tego typu prezentami? Najogólniej mówiąc sprzedaję lub oddaję. I subiektywnie uważam, że to bardzo dobre rozwiązanie.
 
CZY PRZEKAZANIE DALEJ PREZENTU TO NIETAKT?
 
Nie, nie uważam tego absolutnie za nietakt.
 
Oceniam oczywiście po sobie. Bo jeżeli zdarzy mi się nie trafić z prezentem dla kogoś i dowiem się, że ta osoba sprzedała go, a za pozyskane w ten sposób środku kupiła sobie coś innego, to nie obrazi mnie to. Naprawdę. Oczywiście sama sytuacja nie jest do końca komfortowa, ale będzie to dla mnie nauczka i jednocześnie wiedza jakiego prezentu nie kupować, bo jednak nie udało mi się z nim trafić. Bo być może nie przemyślałam go do końca, nie zawsze słuchałam obdarowanego wystarczająco dokładnie i nie wyłapałam co będzie dla niego przydatne. Może poszłam na łatwiznę i podarowałam coś co mi się podoba, a nie utrafia w gust zainteresowanego. Więc tutaj na pewno mam pole do popisu, i nauki przede wszystkim, jakich błędów w przyszłości nie popełniać.
Ale jeżeli już z tym prezentem nie trafiłam, to niech on nie męczy obdarowanego, a po prostu zmieni się w coś co sprawi mu przyjemność. Pośrednio, ale nadal będzie w tym moja zasługa bo przecież za kupił sobie coś nowego za środki pozyskane ze sprzedaży czegoś ode mnie.
 
Tak samo rzecz ma się  jeśli chodzi o oddanie prezentu innej osobie. Bo co w tym złego, że rzecz, która miałaby kurzyć się na dnie szafy, nagle znajdzie nowego właściciela? Pozostaje wierzyć, że nowej osobie będzie dobrze służyła i faktycznie sprawiła radość.
 
I tak, przyznaję się. Z powodów jak wyżej, jeżeli zdarzy mi się otrzymać prezent, który w żaden sposób nie będzie u mnie wykorzystany, korzystam z tych dwóch możliwości. Oddaję jeżeli znam osobę, której może się on przydać, lub jeżeli nie, drogą sprzedaży, wymieniam go na obowiązującą w naszym kraju walutę i za pozyskane środki kupuję sobie coś, czego aktualnie potrzebuję.
 
 
Uwaga, co ważne w kontekście powyższego. W żaden sposób nie usprawiedliwiam i nie pochwalam kupowania i dawania prezentów na tzw. "odwal się" co oznacza dla mnie "a, kupię jej to, najwyżej odda lub sprzeda". Nie, nie. Uważam, że w prezenty winno wkładać się serce. Wiem natomiast, bo sama takie wpadki jako obdarowujący zaliczyłam, że mimo szczerych chęci, nie zawsze ten prezent spełni swoją rolę, z różnych powodów. Wtedy daję obdarowanemu, i sobie samej jeżeli jako obdarowana jestem w takiej sytuacji, do puszczenia podarunku dalej w świat. Niech ktoś inny korzysta.
 
 
Jestem bardzo ciekawa Waszego zdania w tym temacie. Co robicie z nietrafionymi prezentami? Trzymacie je mimo wszystko? Czy uraziłoby Was gdybyście dowiedzieli się, że ktoś przekazał dalej prezent, który otrzymał od Was?



*zdjęcie tytułowe posta pochodzi z banku zdjęć Natalii z bloga Jest Rudo.