2019/01/22

SINGAPUR - MOJA RELACJA Z PODRÓŻY DO ZIELONEGO MIASTA



SINGAPUR CO WARTO ZOBACZYĆ

Gdy wylatywaliśmy z Polski żegnała nas temperatura minus 4 stopnie, a lot był opóźniony ponieważ nastąpiła konieczność odmrożenia samolotu. Po 11 godzinach jednak gdy schodziliśmy do lądowania, powitał nas komunikat o temperaturze w miejscu docelowym 32 stopnie ciepła, i tak to właśnie powitał nas Singapur. Kolejnym miłym zaskoczeniem po zejściu z pokładu była miękkość pod stopami, tak, tak, bo lotnisko w Singapurze całe pokryte jest dywanem. A to i tak jedynie jedna z wielu atrakcji, które na tym lotnisku czekają na pasażerów. Nie przesadzę pisząc, iż to najbardziej komfortowe lotnisko, z którego przyszło mi kiedykolwiek lecieć. No ale przecież nie o samo lotnisko chodziło, ale o miasto.


Z Warszawy wylecieliśmy o godzinie 23. Lot trwał dokładnie 11.5 godziny, wylądowaliśmy więc kiedy w Polsce była 10.30, ale dla nas, ze względu na różnicę czasu, była już 17.30. Gdzieś nam się zagubiło 7 godzin ;)

DZIEŃ 1 

Jeśli chodzi o procedury lotniskowe w Singapurze, to szerzej pisałam na ten temat przy okazji TEGO WPISU. Lotnisko jest bardzo komfortowe i bardzo czytelne. Jeszcze na pokładzie samolotu otrzymaliśmy druk wizowy, który zawczasu wypełniliśmy (dane paszportowe plus informacje o czasie i miejscu pobytu w Singapurze). Kolejka do immigration zajęła nam około 15 minut, same procedury to dosłownie chwila, weryfikacja dokumentów przez pracownika, zdjęcie i przechodzimy dalej już po prostu po odbiór bagażu. Przed samym wyjściem jedynie zatrzymujemy się jeszcze na chwilę na stanowisku weryfikacji całego bagażu, gdzie po prostu wykładamy go na taśmę do zeskanowania, a po tym wszystkim drzwi wyjściowe stają przed nami otworem.

Jeszcze na lotnisku mieliśmy dwa punkty do odhaczenia. Kantor wymiany walut i punkt telefonii komórkowej. Jeśli chodzi o walutę przylecieliśmy z USD bo tak nam wyszło z wyliczeń najkorzystniej. A odkąd uświadomiłam sobie, że kartę sim w telefonie zawsze można wymienić, dałam sobie spokój z wykupem pakietów u mojego polskiego operatora i po prostu przy tego typu wyjazdach zaczęłam kupować lokalne karty. Dostęp do internetu ogromnie się przydaje bo jednak można na bieżąco wyszukiwać informacje i nawigować z mapą.

A gdy już załatwiliśmy co potrzebowaliśmy, skierowaliśmy się ku hotelowi. Na 4 pierwsze noce zarezerwowany mieliśmy Oasia Hotel Downtown w dzielnicy Tanjong Pagar, zaraz obok przystanku zielonej linii metra. To akurat okazało się bardzo wygodne jeśli chodzi o transfer z lotniska, bo z lotniska od razu odjeżdża właśnie zielona linia metra. Przez całe lotnisko rozmieszczone są tablice informacyjne więc trafienie na stację nie było najmniejszym problemem. Bilety zakupiliśmy w automacie.

O hotelach, w których nocowaliśmy napiszę w osobnym poście. Jak tylko jednak zameldowaliśmy się w tym pierwszym właśnie, to naszym kolejnym planem na w sumie już wieczór, który nastał w Singapurze, było coś zjeść. Okazało się, że raptem 500 m od hotelu jest jedno z wielu Food center, które funkcjonują w mieście. Food center czyli skupisko stoisk z różnego rodzaju kuchniami azjatyckimi i wspólną częścią ze stolikami. Mega wygodne rozwiązanie zwłaszcza dla nas gdzie ja nie jem mięsa i ryb, a tym samym często zamawialiśmy dania w różnych lokalach. W ogóle wierzcie mi, Singapur dla fanów kuchni azjatyckiej to raj, i bez względu na to czy jecie czy nie, mięso, ryby, owoce morza, na pewno znajdziecie tam coś dla siebie. To skupisko tak ogromnej ilości smaków, że po prostu coś niesamowitego. Ja wtedy akurat zaczęłam od tofu, które okazało się być zupełnie innym tofu niż do tej pory jadałam w Polsce. I chociaż wydawało mi się wtedy rewelacyjne, to do końca pobytu miałam okazję jeszcze nie raz się przekonać, że każde kolejne może być podane jeszcze inaczej i być jeszcze lepsze.

Gdzie można skierować swoje pierwsze kroki w mieście gdy głód już zaspokojony? No oczywiście, że w kierunku mariny, tym bardziej, że nawigacja wskazała nam raptem 20 minut spacerem.


SINAGPUR CO WARTO ZOBACZYC



SINGAPUR CO WARTO ZOBACZYC


Mówcie co chcecie, że to tylko hotel (Marina by the bay), że to tylko rzeka i jakieś tam wysokościowce obok, ale jak się tam stanie, spojrzy na to wszystko, poczuje to powietrze, to ciepło, usłyszy ten gwar, tę muzykę, to to wszystko robi naprawdę gigantyczne wrażenie. Koniecznie zanotujcie spacer na bulwar z widokiem na Marina by the bay jako punkt obowiązkowy podróży. Zarówno wieczorem jak i za dnia, ale o tym miałam się przekonać dopiero dnia następnego.


DZIEŃ 2 

Chyba najlepszy dzień w podróży, ale mam w tym momencie na myśli kolejność dni w samej podróży jako takie. No bo jeszcze tyle czasu przed, wszystko się dopiero zaczyna, ekscytacja niesamowita.

Nigdy w życiu nie spotkał mnie jeszcze słynny jet lag, aż do wtedy. Do 4 nad ranem nie mogłam zasnąć no bo przecież w Polsce był dopiero wczesny wieczór. I nie pomogło nawet to, że przecież byłam po dość męczącej podróży i jednak jedna noc wypadła bo spanie w samolocie, to takie se. Nic tam, tyle dobrego, że po 4 godzinach snu nie czułam w sumie żadnego zmęczenia więc o 8 rano zerwałam się od razu na basen. Tak, bo dla mnie basen to ogromna frajda i jedno z głównych kryteriów wyboru hoteli.


SINGAPUR CO WARTO ZOBACZYĆ

Śniadanie. W przypadku tego hotelu nasza rezerwacja śniadań nie obejmowała więc ruszyliśmy w miasto szukać czegoś do jedzenia. Tak trafiłam ponownie na... tak, tak, na tofu :) Chyba teraz już wiadomo co jest jednym z moich przysmaków. Ale nie o jedzeniu miało być. Spacerowaliśmy tą samą trasą co poprzedniego wieczora więc siłą rzeczy ponownie trafiliśmy na nabrzeże z widokiem na Marina by the bay.


SINAGPUR CO WARTO ZOBACZYC

I teraz, co można m.in. robić w tamtych okolicach. Jest na przykład możliwość skorzystać z rejsu łodzią po rzece. Taki rejs kosztuje 25 SGD czyli około 75 zł i trwa 40 minut. Łódź nie zatrzymuje się nigdzie po drodze, po prostu opływa nabrzeże.

singapur co warto zobaczyć

I my z takiego rejsu właśnie skorzystaliśmy. Nie jest to może atrakcja pierwszej potrzeby bo wszystko to samo zobaczycie obchodząc po prostu nabrzeże z dwóch stron, niemniej widok na miasto od strony wody zawsze jest ciekawym doznaniem więc ja polecam, ale tak jak napisałam, może nie w pierwszej kolejności jeśli musielibyście wybierać.


Natomiast żeby w miarę szybko zorientować się w topografii miasta i złapać najważniejsze do odwiedzenia punkty, postanowiliśmy skorzystać z autobusów hop on hop off. To takie czerwone (choć nie zawsze akurat czerwone) autobusy, bardzo popularne na całym świecie, które obwożą turystów po najważniejszych punktach, i z których można wysiadać i następnie wsiadać do nich, na dowolnych przystankach w ramach ważności biletu. Bilet ważny 24 godziny kosztował 47 SGD czyli około 141 zł. Co ważne przy tej okazji, w Singapurze praktycznie nie ma korków, bez obaw więc, że więcej czasu spędzicie w samym autobusie niż na poszczególnych przystankach. Ważne jednak też, dostępne są również bilety na 48 godzin, na początku wydawało mi się "ale po co", później miałam się przekonać, że w 24 godziny nie ma szans objechać i zobaczyć nawet części wybranych punktów, biorąc też pod uwagę, że człowiek chce też w międzyczasie coś zjeść i po prostu po tych atrakcyjnych punktach też pospacerować. Funkcjonują 4 linie autobusowe między, którymi można się dowolnie przesiadać i dowodem na ogromną ilość punktów do zobaczenia niech będzie fakt, że nam udało się w wyznaczonym czasie skorzystać raptem z 2 linii.

Przystanek Gardens by the bay czyli słynne singapurskie ogrody, zaraz za hotelem Marina by the sands.



co zobaczyc w singapurze



co zobaczyć w singapurze



co zobaczyć w singapurze



co zobaczyć w singapurze



co zobaczyć w singapurze


No i na dobrą sprawę to tylko tutaj można by spędzić praktycznie cały dzień. Słuchajcie, to miejsce jest absolutnie niesamowite.  101 ha terenów zielonych i futurystycznych konstrukcji stalowych idealnie wpisanych w całość otoczenia. W szklarniach, na terenie ogrodów znajduje się 220 tysięcy gatunków roślin, a te metalowe konstrukcje tzw. Supertrees nie są przypadkowe. One dostarczają deszczówkę do całego parku, a także pobierają i przetwarzają energię słoneczną, która wykorzystywana jest na potrzeby parku, a także iluminacji świetlnych, które mają tam miejsce, ale o tym mieliśmy okazję przekonać się już później.
Zapiszcie to miejsce koniecznie do odwiedzenia. Cały ten teren jest po prostu niesamowity, tak czysty, tak zielony, tak egzotyczny; lasy tropikalne, lasy deszczowe, przyroda śródziemnomorska. Naprawdę coś rewelacyjnego. Gardens by the bay jako kompleks ogrodowy wygrał konkurs World Architecture Festival 2012 dla najlepszego budynku świata.

I stąd też tego dnia dużo więcej już nie udało nam się zobaczyć, mimo, że był jeszcze plan na Ogród botaniczny w Singapurze. Bo mimo ogromu zieleni na terenie Gardens by the bay, zieleni na mieści, Singapur ma jeszcze Ogród botaniczny.
Jak wsiedliśmy ponownie w autobus to już właściwie zbliżał się czas końca przejazdu bo autobusy kursują do godziny 20 (w zależności od linii, niektóre wcześniej). Wysiedliśmy więc na ulicy Orchard Rd, bodaj ulicy najbardziej handlowej i stamtąd już zrobiliśmy sobie godzinny spacer do hotelu zwiedzając już po prostu to co po drodze.
Jeśli chodzi o Orchard Rd, to skupisko ogromnej ilości sklepów, butików i galerii handlowych. Tam znajdziecie najbardziej luksusowe marki na świecie, jak i te sieciówkowe. Oczywiście cały Singapur sprzyja zakupom, na terenie hotelu Marina by the bay jak się później okazało jest również gigantyczne centrum handlowe, ale jeśli planujecie zakupy, to na Orchard Rd zrobicie je bez problemu. Tam też mieliśmy okazję spróbować jednego z lokalnych przysmaków, z ulicznego stoiska spróbowaliśmy, uwaga, uwaga, lodów w chlebie. Tak plaster lodów wkładany jest pomiędzy dwie kromki chleba tostowego. Jak to smakuje? Jak lody w chlebie, to paradoksalnie najlepsze określenie. Nie jest to zły smak, choć wydaje nam się tak bardzo abstrakcyjny. Podróże naprawdę kształcą, na różne sposoby i w różnych dziedzinach :)

Kolację tym razem zjedliśmy na Lau Pa Sat. Wiecie, że w tym miejscu w trakcie dnia odbywa się normalny ruch uliczny, natomiast po godzinie 17 ulica jest zamykana i wystawiane są stoliki z okolicznych lokali.
Bardzo polecamy to miejsce choć gdy w późniejszych dniach mieliśmy okazję rozmawiać z jednym z mieszkańców, o tym napiszę trochę później, to wspomniał nam, że Lau Pa Sat jest bardzo turystyczne i sam zaprowadził nas w kilka adresów w okolicy China Town gdzie lubią jadać lokalni.


sinagpur co zobaczyć


DZIEŃ 3 

Plan - Sentosa. Tak jak Singapur to miejsce pracy, tak Sentosa to miejsce wypoczynku. To nic innego jak wyspa, połączona z Singapurem mostem i kolejką linową. Najbardziej efektowny sposób dotarcia to z pewnością CableCar właśnie, przejazd kosztuje 35 SGD, ale widoki z góry muszą być niesamowite. My dojechaliśmy tam jeszcze drogą lądową korzystając z jednej z linii autobusu hop on hop off.


singapur co warto zobaczyć


Czym właściwie ta wyspa jest? To takie miasto w mieście. Bo niby masz wrażenie, że przecież jesteś w Singapurze i podjechałeś tu autobusem, a tymczasem to zupełnie inny świat, może trochę bajkowy, przerysowany, ale naprawdę konieczny do odwiedzenia. Po Sentosie można poruszać się pieszo, rowerem lub korzystać po prostu z linii autobusowej.

Kasyno, hotele, butiki, strefa gastronomiczna i oczywiście plaża. Plaża koniecznie, wraz z przejściem mostem wiszącym na sąsiadującą wysepkę, widoki po prostu rajskie.
Na plażach, a są one trzy, dostępna jest pełna infrastruktura; bary, leżaki, wypożyczalnie sprzętu wodnego, włącznie ze zjazdem na linie z wysokości. 
Ja najbardziej polecam Palawan Beach czyli właśnie tę plażę ze zdjęcia powyżej z mostem wiszącym.

Jedną z najbardziej popularnych opcji na Sentosie jest również park Universal Studios podzielony na 7 stref od starożytnego Egiptu po świat animowanego hitu Dream Works - Madagaskar. Wystawy, pokazy, musicale, proces powstawania filmów. Wejście nie jest najtańsze bo kosztuje 70 SGD czyli około 210 zł.

Kolejny to Underwater World czyli Podwodny świat. Nie wchodziliśmy na teren Delfinarium, ale wejście na samo Oceanarium to koszt 40 SGD czyli 120 zł i uważam, że warto wydać te pieniądze. Możemy tam zaobserwować ponad 2.5 tysiąca różnych stworzeń morskich, często tak totalnie niesamowitych.
Jeden minus w tym miejscu to ogromny tłok i hałas ze względu na naprawdę dużą liczbę odwiedzających. Mimo to ogromnie się cieszę, że tam weszliśmy bo podwodny świat jest mi obcy i możliwość zaobserwowania tego była rewelacyjnym doświadczeniem.


singapur co warto zobaczyc



singapur co warto zobaczyć

Na wyspie znajduje się też posąg Merliona - hybrydy lwa i ryby, który jest symbolem Singapuru. Ten oryginalny znajduje się oczywiście w samym Singapurze u ujścia rzeki, natomiast ten na Sentosie jest jego kopią, z którego tarasów widokowych można podziwiać zarówno wyspę jak i niedaleki Singapur. No i oczywiście jeszcze Muzeum Oblicza Singapuru z historią Miasta Lwa.

Wieczorem tego samego dnia udało nam się jeszcze załapać na wieczorny Laser Show na Marina by the sands. Pokazy odbywają się o godzinie 20 i 21, i trwają 15 minut.



singapur co warto zobaczyć



singapur co warto zobaczyć


DZIEŃ 4


China Town i Little India. Mimo, że rząd Singapuru stara się bardzo aby narodowości integrowały się ze sobą, w Singapurze jest podobno specjalne rozporządzenie na mocy, którego rząd decyduje ilu mieszkańców, jakiej nacji ma mieszkać w danym budynku, tak aby nacje integrowały się, funkcjonują tam również dzielnice dedykowane, które kultywują tradycję.
Mi akurat osobiście zdecydowanie bardziej podobała się Dzielnica Indyjska, jak dla mnie mniej komercyjna niż Chińska, choć jak się później okazało, ta w Kuala Lumpur to były dopiero prawdziwe Małe Indie, ale o tym przy okazji postu o Malezji.

China Town











Litlle India














Nasza podróż obejmowała zarówno Singapur jak i Kuala Lumpur w Malezji. Po czterech dniach w Sinagpurze przenieśliśmy się więc do Kuala Lumpur, ale do Singapuru jeszcze powróciliśmy bo stąd mieliśmy lot powrotny.
O Kuala Lumpur napiszę przy innej okazji, tutaj wrócę jeszcze do dwóch kolejnych dni, które mieliśmy do dyspozycji. Co ważne jednak, w tej podróży zależało nam na pewno żeby coś zobaczyć, ale i żeby odpocząć. Więc to nie tak, że ostatnie dwa dni spędziliśmy na dzikim bieganiu po mieście bo coś jeszcze trzeba zobaczyć. Nauczyłam się już w podróży jednego - nigdy nie zobaczysz wszystkiego. Nie ma takiej możliwości by przyjeżdżając na tydzień czy dwa poznać dogłębnie dane miejsce, możemy go spróbować i przekonać się czy chcemy wracać i wracać znów, by zobaczyć więcej.

co warto zobaczyc w singapurze


Nasze ostatnie dwa dni w Singapurze spędziliśmy po prostu na błąkaniu się po mieście, siedzieliśmy sobie przy rzece, spacerowaliśmy po okolicznym parku, poszliśmy na Light Show do Garden by the bay. Light show odbywa się codziennie o 19.45 i 20.45 Oglądaliśmy miasto nocą.














Wjechaliśmy też na 56 piętro Marina by the bay by zobaczyć kultowy widok na całe miasto. Wjazd kosztuje 24 SGD czyli około 72 zł i warto jest na to wydać pieniądze. Wysokość robi ogromną różnicę, a ten widok na wodną autostradę zapamiętam na długo.

















Któregoś razu gdy jedliśmy w jednym z setek Food center, zagadał do nas siedzący obok miejscowy. Ot tak po prostu z zapytaniem czy nam smakuje. I tak od słowa do słowa zaczęliśmy rozmowę, okazało się, że człowiek był kiedyś w Polsce, w Warszawie i Szczecinie, złapaliśmy więc wspólne wątki, a skończyło się na tym, że oprowadzał nas po okolicy i pokazywał lokale, w których koniecznie musimy jeść przez najbliższe dni bo najlepsze jedzenie w okolicy.

Podczas pobytu wiele razy spotkaliśmy się z życzliwością ludzi. Ogromnie miło wspominam tę podróż. Singapur jest niezwykle harmonijny, poukładany, czysty, tak bardzo zielony, a jednocześnie wielkomiejski i futurystyczny. Posiada niesamowitą ilość atrakcji, Koło widokowe, Tor Formuły I bo przecież w Singapurze odbywają się wyścigi, ponad 30 parków.











Pamiętajcie też, że w Singapurze nie ma pór roku, a klimat jest tropikalny. Oznacza to, że przez praktycznie cały rok temperatury oscylują w okolicach 30 stopni, natomiast nie jest tak, że jest tylko słonecznie. W Singapurze pada i może być tak, że padać będzie ulewnie. Podczas naszego pobytu trzy czy cztery razy zdarzył nam się ulewny deszcz, natomiast ustał po około 10 minutach i tak po prawdzie, to był on wręcz prawdziwą przyjemnością bo to taki ciepły, letni deszcz przy upale. Ostatniego dnia dopiero padało może z dwie godziny bez przerwy. Co ważne jednak, Singapur ma tak zaprojektowaną architekturę, że po centrum jesteśmy w stanie przemieszczać się praktycznie cały czas pod zadaszeniem. Strony ulic łączą ze sobą zadaszone przejścia nadziemne, a i wzdłuż chodników budynki mają tak zaprojektowane ściany zewnętrzne, że są one jednocześnie zadaszeniem dla przechodniów.

Dzień w Singapurze trwa prawie tyle samo co noc. Słońce wstaje o 7 rano, zachodzi o 20, także sporo czasu do dyspozycji dla odwiedzających :)